Ministerstwo Infrastruktury chce zmienić zapis w Kodeksie Drogowym określający dopuszczalną dawkę alkoholu w wydychanym powietrzu – doniosła prasa. Zmiana wręcz rewolucyjna, bo zezwalająca na prowadzenie samochodu aż z jednym promilem. Tak ma być od stycznia przyszłego roku. Na decyzję wpłynęła... opinia policjantów. “Dotychczasowa norma – 0,25 promila jest fikcją” – mówi sierżant Adam Beck. Po dwóch piwach wielu kierowców jeździ zdecydowanie lepiej, niż na trzeźwo. Niekiedy większe zagrożenie na drodze stanowią “wiekowi kierowcy”, których czas reakcji jest tak długi jak co najmniej po pięciu piwach” – dodaje patrolujący katowickie ulice sierżant Beck. Inspektor Wacław Pułkiewicz potwierdza, że bardzo często zatrzymani kierowcy mówią, że piją alkohol podczas obiadu czy kolacji. Najczęściej podczas spotkań biznesowych. Podniesienie limitu do jednego promila to krok do przodu także w porównaniu do Irlandii. Tam, aby zasiąść za kierownicą, można mieć 0,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W Polsce być może jeszcze więcej. Pomysł, choć wzbudzający kontrowersje, ma wielu zwolenników. Ci najzagorzalsi najczęściej przywołują Stany Zjednoczone i obowiązujący w nich test na trzeźwość – sprawdzanie równowagi poprzez chodzenie wzdłuż linii i “jaskółkę”. "Umożliwienie kierowcom jazdy po znikomej ilości wypitego alkoholu" – argumentuje inspektor Wacław Pułkiewicz - "Pozwoliłoby funkcjonariuszom policyjnej drogówki zająć się ważniejszymi sprawami. Nie mają czasu na karanie piratów drogowych, sprawdzanie stanu technicznego i przeładowania na przykład TIR-ów." "Decyzje jeszcze nie zapadły" – potwierdza pani podsekretarz Beata Rausz z Ministerstwa Infrastruktury. "To jest rozwiązanie, które brane jest pod uwagę także dzięki najnowszym badaniom. Naukowcy z Instytutu Badawczego przy moskiewskim Uniwersytecie Łomonosowa dowiedli, że większość kierowców zdecydowanie lepiej jeździ po wypiciu niewielkiej dawki alkoholu. Badania przeprowadzali na kilku tysiącach rosyjskich kierowców. Także zawodowych”. Pomysł wydaje się być szokujący, zwłaszcza gdy bezpieczeństwo na polskich drogach pozostawia wiele do życzenia, a statystyki policyjne przerażają liczbą śmiertelnych ofiar wypadków. Ale z drugiej strony utrzymywanie fikcyjnych przepisów, które są nagminnie łamane, nie jest niczym dobrym.” – mówi prof. Jan Gurek – jeden z pomysłodawców projektu zmian w Kodeksie Drogowym. Informujemy, iż powyższy artykuł był żartem prima aprilisowym – redakcja.