Od trzech lat Barbara N. z Poznania walczy odszkodowanie za śmierć męża. Wypadek miał miejsce w 2009 roku, mąż pani Barbary jechał taksówką jako pasażer, zmarł w szpitalu, po tym jak nagle na pojazd przewróciło się drzewo. Wdowa bezskutecznie domagała się odszkodowania za śmierć męża. Żadna z instytucji, która powinna dbać o poznańskie ulice nie chce przyznać się do odpowiedzialności. - Zarząd Dróg Miejskich twierdzi, że odszkodowanie powinien wypłacić jego wojewódzki odpowiednik, albo marszałek Zarząd Dróg Wojewódzkich natomiast, że to ZDM jest odpowiedzialny - relacjonuje na łamach “Głosu Wielkopolskiego” poznanianka. Tomasz Libich z zespołu prasowego ZDM odmówił dziennikowi komentarza, a Małgorzata Błaszczyńska z biura dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich stwierdziła, że to sprawa ZDM. Niestety, to sąd będzie musiał rozstrzygnąć o odpowiedzialnych. Dodajmy, iż dwóch biegłych z zakresu ruchu drogowego stwierdziło, że samochód jechał zgodnie z przepisami. Prędkość, stan kierowcy nie mogły wpłynąć na przebieg wypadku. Natomiast specjalista dendrolog stwierdził, że drzewo, które spadło na pojazd to była licząca ok. 70 lat topola. Powinna zostać ścięta przed... 20 laty. - Po wypadku inne drzewa przy ul. Bukowskiej zagrażające przejeżdżającym zostały usunięte przez miasto - mówi adwokat wdowy. -Podobny przypadek miał już miejsce w Polsce, wówczas Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że takie postępowanie to naruszenie praw człowieka przez państwo polskie - mówi Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Po tej lekturze zastanawia nas postępowanie urzędników. Odszkodowanie będzie przecież wypłacone z ubezpieczenia OC, a może firma ubezpieczeniowa odmawia wypłaty w związku z zaniedbaniem obowiązków...