Legislacja

Błędnie prowadzone szkolenia motocyklistów? (cd.)

22 sierpnia 2011

 

fc665251947725aa195e0c37c408bb39321d4cc6

(Fot.: PD@N 398-9jm)

W poprzednim numerze tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS cytowaliśmy wypowiedź motocyklisty, jednego z organizatorów protestów motocyklistów na A4, skomentował on wyniki prowadzonych przez małopolska drogówkę kontroli motocyklistów (co czwarty skontrolowany, albo miał niesprawny jednoślad, albo nie miał na niego prawa jazdy). Przypomnijmy co powiedział Szczęsny Filipak: powodów tak złych wyników kontroli dopatruje się w błędnie prowadzonych szkoleniach. - To zatrważające statystyki. To są dorośli ludzie, ale gdzie są ich rodziny, które dają przyzwolenie na jazdę niesprawnym motocyklem albo właściciele jednośladów, którzy użyczają ich osobom bez prawa jazdy? Najważniejszym problemem są jednak szkolenia dla motocyklistów. Zamiast uczyć, jak zdać egzamin na prawo jazdy, powinni uświadamiać, że do poznania pojazdu i specyfiki jazdy nim mają jeszcze daleką drogę - mówi Filipiak. A oto wypowiedzi naszych Czytelników:

Tadeusz M.:Zacytuję "...Zamiast uczyć, jak zdać egzamin na prawo jazdy, powinni uświadamiać, że do poznania pojazdu i specyfiki jazdy nim mają jeszcze daleką drogę - mówi Filipiak" Może by Pan Filipiak, napisał petycje to Ośrodków Egzaminowania i do Ministerstwa Infrastruktury żeby nie kładli nacisku na zbędne zadania egzaminacyjne typu " i postawić na podpórce". Jeżeli egzaminatorzy nie będą wymagać takich szczegółów, to my Instruktorzy będziemy mieli czas w trakcie szkolenia na uczenie jazdy a nie tylko zdania egzaminu.

Marcin K. (szkolenie motocyklowe pl): Z jednej strony należy się chyba cieszyć, że Policja przeprowadza takie "akcje", ale z drugiej jest to swego rodzaju potęgowanie złych odczuć związanych z motocyklistami. W Poznaniu, z którym z racji miejsca zamieszkania mam najwięcej wspólnego, Policja prowadzi swego rodzaju nagonkę na motocyklistów wykorzystując do tego lokalne media. Przy każdej kolizji lub wypadku zawsze jest mowa o tym, że motocyklista jechał za szybko, ale nigdy o tym, że kierujący samochodem wymusił pierwszeństwo, zawracał w niedozwolonym miejscu, wjechał za sygnalizator na czerwonym świetle itp. Może warto zatem prowadzić akcje "nalotu" na kierowców samochodów, którzy nie patrzą w lusterka przy zmianie pasa ruchu, robią to w miejscach niedozwolonych lub potrafią wyprzedzić motocyklistę tylko po to, aby zahamować i skręcić w prawo tuż przed nim?! Z drugiej strony ZGADZAM się w 100% z tym, że w większości OSK w Polsce szkolenie na kat. A lub A1 ogranicza się tylko do nauki zadań egzaminacyjnych i to tak, aby broń boże nie zniszczyć motocykla. Wiecie po czym można poznać dobrą motocyklową szkołę jazdy? Głównie po tym, że ma nowe motocykle, ale widać na nich ślady kontaktu z ziemią - niestety to nieuniknione - jeżeli uczy się kogoś jak prawidłowo skręcać, hamować, unikać niebezpieczeństw itp. wywrotki muszą się przydarzać. Śmiem twierdzić, że na palcach obu dłoni można policzyć wszystkie w Polsce, profesjonalne szkoły jazdy, które uczą motocyklistów prawideł techniki kierowania, a zajęcia prowadzą instruktorzy, którzy niczym innym się nie zajmują. I nie mówię tutaj o szkołach, w których "instruktor lanser" ubrany w sandały ale dosiadający motocykla o pojemności koniecznie powyżej 1000 ccm wymachuje rękoma, żeby wskazać szkolonej osobie kierunek jazdy i sam przy okazji nie potrafi nawet prawidłowo zmienić biegu (np. bez użycia sprzęgła, skoro już lewą rękę ma zajętą machaniem!) Te maksymalnie 10 szkół to takie gdzie instruktorzy to profesjonaliści, sami przejeżdżają mnóstwo km, z racji tego, że tylko zajmują się szkoleniem mają trochę czasu na samodoskonalenie, używają profesjonalnej łączności itp. Co charakteryzuje jeszcze te dobre szkoły - niestety wysoka cena bo uczciwe zrealizowanie programu kursu, ryzyko uszkodzeń motocykla, godziwe wynagrodzenie dla instruktora i posiadanie porządnej infrastruktury niestety dużo kosztuje. Za to później absolwenci takich szkół radzą sobie doskonale w czasie "przygody z motocyklem".