W setnym odcinku serwisu europejskiego Programu I Radia opowiedziano o postulatach posłów skierowanych do Komisji Europejskiej i rządów państw członkowskich mających na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Pierwszy przykład propozycji - zakaz wyprzedzania dla tirów, choć na razie to tylko apel, jak podkreśla STANISŁAW JAŁOWIECKI z Platformy Obywatelskiej, członek Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego: Proszę pamiętać o tym, że po pierwsze ta propozycja znalazła się w sprawozdaniu pani (...). Sprawozdanie powstało z własnej inicjatywy, tzw. sprawozdanie z własnej inicjatywy, czyli ono nie ma mocy wiążącej, jest to pakiet propozycji. Po drugie jeszcze na wielu odcinkach, zwłaszcza przy drodze, która ma tendencję spadającą, jest wysoki promień nachylenia, są zakazy wyprzedzania przez tiry. Ja sam byłem świadkiem takiego wypadku, kiedy przy ostrym skręcie przy wyprzedzaniu tir musiał wyprzedzać, cała paka spadła. Pojawiają się także inne pomysły, jak na przykład zero promili alkoholu, jeśli chodzi o młodych kierowców, jak na przykład wprowadzenie urządzeń, które by automatycznie blokowały możliwość zapuszczenia silnika w sytuacji, kiedy kierowca ma pewien określony współczynnik tego alkoholu, czy na przykład automatyczne ograniczenie szybkości w silnikach. To jest troszeczkę futurologia i troszeczkę jakby paradoks w tym jest, bo z jednej strony budujemy te silniki o coraz większej mocy, o coraz większych możliwościach, a z drugiej strony nakładamy na te silniki jakieś ograniczenia.
Kolejne postulaty posłów mające zwiększyć bezpieczeństwo to między innymi: wykorzystanie lusterek eliminujących martwe pole, używanie świateł dziennych przez cały rok, oznaczanie tylnych konturów pojazdów ciężarowych za pomocą pasów odblaskowych oraz promowanie najnowocześniejszych technik zwiększających bezpieczeństwo. Wprawdzie jak twierdzą specjaliści, bezpieczny samochód nie istnieje, ale może te rozwiązania ukrócą fantazje kierowców i dzięki temu, jak chcieliby eurodeputowani, za trzy lata o połowę mniej osób będzie ginąć na naszych drogach. Jedno jest pewne – by tak się stało, potrzebne są rozwiązania systemowe, najlepiej wspólne dla wszystkich unijnych państw. Ale temu na drodze mogą stanąć przyzwyczajenia. Eurodeputowany Stanisław Jałowiecki: Poszczególne kraje indywidualnie starają się tej swojej niezależności bronić dość ostro, stąd na przykład przywiązanie Niemców do tego, aby na autobramach na tych autostradach nie było ograniczenia szybkości. Zieloni po raz kolejny wystąpili w ubiegłym roku z tym projektem i po raz kolejny przegrali.
Podobnie dzieje się, kiedy pojawia się pomysł ujednolicenia znaków drogowych. Zdecydowana większość tych znaków jest wspólna, to są wspólne znaki, ale, oczywiście, nie wszystkie, stąd te postulaty się pojawiają, żeby było absolutne ujednolicenie. Ale na przykład Brytyjczycy twierdzą, że proszę bardzo, jeśli chcecie ujednolicać, to bierzecie nasze znaki, a są bardzo oporni w stosunku do znaków tych, które stosuje się na przykład w Hiszpanii. Mój postulat minimum jest taki: są takie sytuacje, kiedy trzeba coś napisać, jest pewien problem, którego się nie da znakami ująć techniczny na drodze, więc żeby przynajmniej te napisy były napisami w kilku językach podstawowych Unii Europejskiej, bo rzeczywiście jeśli jesteśmy w obcym kraju i jeździmy na drogach w Grecji i widzimy napis po grecku, nie jesteśmy w stanie tego rozszyfrować, a być może jest to ważna informacja dla kierowców.