Unia chce wprowadzić nową opłatę dla firm transportowych. Być może od 2010 r. właściciele ciężarówek będą płacić za utrudnienia w ruchu, emisję spalin i hałas. - 5 eurocentów za kilometr może dodatkowo kosztować po 2011 r. przejazd ciężarówką po europejskich drogach. Bruksela pracuje nad pomysłem dodatkowej opłaty dla pojazdów powyżej 3,5 t, związanej z zanieczyszczaniem środowiska, hałasem oraz zatorami tworzącym się na drodze. – Chodzi o to, aby za zanieczyszczenia środowiska płacił zanieczyszczający, a nie podatnik – tłumaczy Antonio Tajani, unijny komisarz ds. transportu. W Unii 73 proc. towarów przewożonych jest ciężarówkami. Jak wyliczają eksperci Komisji Europejskiej, odpowiadają one za 90 proc. tzw. kosztów środowiskowych w sektorze transportu. A te szacowane są rocznie na 100 mld euro.
Podatek najbardziej uderzy w przewoźników z naszego regionu.– Kolejny podatek spowoduje, że mało kto będzie mógł się utrzymać – martwi się Anna Kurzyna-Chodkiewicz, właścicielka lubelskiej firmy transportowej “Trans-Line”. Kontrowersyjne zmiany znajdują się w unijnym pakiecie “Ekologiczny transport”. Ich wprowadzenie planowane jest na najbliższe lata. Nowe prawo ma zmusić przewoźników m.in. do zakupu nowych, bardziej ekologicznych pojazdów i zmian tras, tak aby TIR-y jak najmniej zanieczyszczały środowisko. Tadeusz Wilk, dyrektor departamentu transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce uważa, że unijne pomysły najbardziej odczują firmy z naszego regionu. – Dla przewoźników ze wschodniej części kraju będzie to duży problem, przecież już teraz muszą konkurować m.in. z firmami z Ukrainy i Białorusi, które nie są w Unii i tego podatku nie zapłacą. Dodatkowe koszty będą zbyt dużym obciążeniem – uważa. Jego zdaniem, jedyną pociechą jest to, że większość polskiego taboru spełnia wysokie normy ekologiczne, głównie Euro 3. To właśnie od norm uzależniona jest wysokość pobieranych opłat.
Maria Gracja Małecka konsultant w dziale doradztwa podatkowego PricewaterhouseCoopers: Bruksela już od 1996 r. szukała sposobu, by przerzucić koszty środowiskowe związane z transportem samochodowym na “sprawców”, czyli ciężarówki, był jednak problem z metodą, jak je wyliczać i pobierać. Dopiero teraz, gdy dostępne stały się rozwiązania techniczne (w kilku krajach UE stosowany jest już elektroniczny pobór opłat za przejazdy drogami), jest to możliwe. To skłoni firmy transportowe do lepszego kalkulowania przejazdów, godzin jazdy czy tras. Ale i do kupowania nowszych pojazdów, spełniających ostrzejsze normy emisji spalin. Bruksela wylicza także, że ten system pozwoli na zmniejszenie spalania średnio o 8 proc. To piękna idea, ale pytanie, czy kosztów przewoźnicy nie przerzucą na swoich klientów. Mam też wątpliwości, ile państw zdecyduje się na wprowadzenie kosztownego systemu, jeśli nie będzie to obligatoryjne.