Unijni nabywcy nowych aut nie będą już skazani na drogi firmowy serwis (ASO). Będą je mogli serwisować i naprawiać w każdym warsztacie. Niestety, za wcześnie na radość, bo teoretycznie jest wolny wybór, ale w praktyce zakres swobód – niewielki – komentuje “Gazeta Wybocza”. I pyta - dlaczego? Po pierwsze, informacje w mediach są niepełne. Po drugie, producenckie praktyki względem klientów korzystających z warsztatu innego niż ASO ograniczają wybór lub nawet go zakazują pod groźbą utraty gwarancji! Gazeta sprawdziła, jak jest naprawdę. 14 września KE nakazała koncernom: DaimlerChrysler (ciekawostka, bo koncern już po rozwodzie - na powrót Chrysler iMercedes- Benz), Fiat, General Motors i Toyota, udostępnienie pełnych danych technicznych niezbędnych do prawidłowego serwisowania ich aut w warsztatach niezależnych. Dotąd miały je tylko zależne od producentów autoryzowane stacje obsługi (ASO). Koncerny - pod finansową karą do 10 proc. swoich obrotów - muszą udostępniać taką dokumentację na żądanie niezależnych warsztatów, szybko, za rozsądną opłatę iw sposób niedyskryminujący względem ASO. Ze względu na bezpieczeństwo w ruchu drogowym dostępna będzie wiedza o wszystkich układach samochodu. No, prawie. Wśród wyjątków są m.in. immobilizery i inne zabezpieczenia antykradzieżowe, elektroniczne ograniczenia mocy silnika i blokady prędkości. Dokumentacja będzie dostarczana i aktualizowana poprzez strony internetowe - takie same jak dla ASO. Ale dokumentacja to nie wszystko, bo do wielu napraw potrzebna są specjalistyczne technologie i narzędzia, a dostęp do nich dla małych warsztatów jest bardzo drogi. Nawet po ułatwieniu. Rozporządzenie będzie obowiązywało do maja 2010 roku, czyli do czasu aż wejdzie kolejna regulacja. Nie jest to pierwszy tak poważny krok Unii - zaczęło się od rozporządzenia 1400/2002, czyli słynnego już GVO. Po dwu latach funkcjonowania GVO przepisy te - zapisane straszliwą nowomową - są przedmiotem mało wdzięcznych studiów prawników i warsztatowców. I naprawdę nie wiadomo, co jest gorsze - oryginalna redakcja (w wersji angielskiej) czy funkcjonujące w obiegu polskie tłumaczenia. Intencje dobre - chroni się wolność konkurencji i prawa konsumenta, ale sformułowaniom brak klarowności i precyzji. Wiele sporów klientów z producentami, importerami i dilerami znajduje epilog w sądzie, a większość spraw dotyczy sporów wokół serwisowania, usterek i napraw w okresie, kiedy auto jest na gwarancji. Komisja Europejska w swoich interpretacjach (tzw. broszura wyjaśniająca do wspomnianego dokumentu regulacji 1400 z 2002 roku, punkt 37) mówi, że w samochodzie objętym gwarancją producenta wykonanie naprawy serwisowej lub przeglądu okresowego w sposób określony przez producenta auta nie powinien pozbawić nabywcy praw wynikających z gwarancji. Biada temu, kto - przynajmniej u nas - ślepo w to uwierzy.Unijna interpretacja - sama w sobie mało precyzyjna - jest na dodatek różnie interpretowana przez producentów i importerów. W dodatku mogą oni różnić się podejściem do kwestii części zamiennych oraz praktyk wobec klienta.
Dowolnie wybieramy warsztaty samochodowe
27 września 2007