Pewna i bezbłędna jazda “po mieście” i na placu manewrowym może zaowocować krótszym egzaminem – komentuje proponowane zmiany w rozporządzeniu o szkoleniu i egzaminowaniu “Rzeczpospolita”. Tak naprawdę nie chodzi jednak o sztywne określenie “nowego” czasu ale o jego uelastycznienie. Jeśli więc w ciągu 25 minut przejedziesz po mieście bezbłędnie tzn. zaliczysz odpowiednią liczbę skrzyżowań i rond i wykażesz się przy tym bezbłędną znajomością znaków drogowych (np. nie złamiesz znaków zakazu wjazdu) to możesz liczyć na dobre serce egzaminatora. I zamiast wymaganych dziś 40 minut będziesz mógł zakończyć egzamin pomyślnie już po 25 minutach. Z takiej propozycji powinni być zadowoleni i kandydaci na kierowców i egzaminatorzy. Dla pierwszych krótszy czas trwania sprawdzianu to mniejsza szansa na wpadkę; dla drugich - mniej pracy i spokojne sumienie – czytamy dalej. Bywa, że dyskwalifikujący błąd pojawia się w 38 minucie egzaminu. Co wówczas robić? - pyta Janusz Pacyna, egzaminator z Krakowa. Prawdą jest, że dziś egzaminator nie może skrócić czasu trwania egzaminu. Jeśliby to zrobił złamałby prawo. Cały przebieg egzaminu jest bowiem nie tylko ewidencjonowany (drobiazgowo rozpisany) ale i nagrywany. Jak informuje dziennik ma się także egzamin teoretyczny. Więcej będzie symulacji komputerowych, które zamiast bezmyślnie zakreślonych odpowiedzi testowych mają wykazać czy kandydat na kierowcę potrafi się zachować na drodze.