Legislacja

„Gazeta Wyborcza” o jakości szkolenia - komentarze (1)

4 czerwca 2010

Zdaniem Ministerstwa Infrastruktury to słaba jakość szkolenia jest głównym sprawcą ciągle spadającej liczby zdających egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem - czytamy w “Gazecie Wyborczej”. I dalej: Ta sztuka udaje się ledwie co trzeciej osobie! I jest coraz gorzej. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości w 73 proc. ośrodków szkolenia kierowców. Dlatego projekt ustawy o kierujących pojazdami, nad którym obraduje Sejm, pęka od zmian dotyczących instruktorów i ośrodków szkolenia kierowców (OSK). A oto kilka przykładów przywołanych przez dziennik. I tak: zarabianie jako instruktor nauki jazdy zrobiło się modne. Ośrodków, w których można odbyć szkolenie, jest pełno, więc trzeba jakoś zwabić kursanta. Różne są to praktyki, często zwykłe obietnice będące nieuczciwą konkurencją (ceny dumpingowe, nierealizowanie wymaganego programu szkolenia, prowadzenie nauki wyłącznie pod kątem egzaminu - pamięciowe opanowywanie testów egzaminacyjnych i nauka jazdy pod kątem zadań wykonywanych na placu manewrowym). Projekt ustawy o kierujących rozszerza m.in. katalog przestępstw eliminujący z zawodu osoby, które weszły na drogę przestępstwa: w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej, przeciwko wiarygodności dokumentów, przeciwko zdrowiu i życiu, przeciwko wolności seksualnej i obyczajności oraz prowadzenia pojazdu po użyciu alkoholu. Jeśli ktoś popełnił któreś z wymienionych przestępstw, ale zdążył wyrobić legitymację instruktora przed wejściem przepisów w życie, straci uprawnienia. Instruktorzy będą też poddawani badaniom lekarskim i psychologicznym przeprowadzanym pod kątem przeciwwskazań do wykonywania pracy na stanowisku instruktora. Dotychczas badano ich wyłącznie pod kątem przeciwwskazań do kierowania pojazdem. Dodatkowo raz w roku będą musieli wziąć udział w warsztatach doskonalenia zawodowego.

Według “Gazety Wyborczej” projekt ustawy o kierujących uwzględniający możliwość prowadzenia kursu przez Internet to rozwiązanie na miarę XXI wieku. I argumentuje ona - to oznacza, że nie będziemy musieli biegać na wykłady do ośrodka, jeśli OSK spełni określone warunki do prowadzenia szkolenia z wykorzystaniem technik komputerowych. To duże udogodnienie dla osób niepełnosprawnych, i niejedyne. Projekt wprowadza nowe rozwiązania dotyczące rejestrowania egzaminu. Dotychczas obowiązek nagrywania egzaminu dotyczył tylko pojazdów WORD. Nie było wymogu, by rejestrować egzamin, który odbywał się przy użyciu auta np. osoby niepełnosprawnej. W przypadku złożenia skargi niepełnosprawni zdający nie mogli przedstawić dowodów nieprawidłowości w postaci nagrań. Teraz ma się to zmienić. Wystarczy złożyć wniosek, by egzamin przeprowadziła nie jedna osoba, ale komisja, która będzie miał obowiązek powołać dyrektor WORD. Dzięki temu w przypadku złożenia skargi będzie można ją poprzeć opinią świadka. (Krzysztof Jurga: “Trudniej o prawo jazdy, bo słabo szkolą”)

Jacek: Poziom nauki w ośrodkach szkolenia kierowców oczywiście jest zbyt niski. Ośrodki są nastawione jedynie na zysk, a nie na jakość nauczania. Stała się popularna nauka przepisów na kolanie, czyli w czasie jazdy naucza się przepisów ruch u drogowego?! Powinno zaciągnąć się informacji od uczniów na czym polegała ich nauka w osk i na tej podstawie kontrolować ośrodki i dosłownie zamykać. Niestety, jest również inny problem, sami uczniowie wybierają szkoły, gdzie po prostu nie trzeba się uczyć a sama nauka zajmuje dwa lub nawet jedno spotkanie z p.r.d?! Nauczyć jeździć można już małe dziecko, ale nauczyć jeździć bezpiecznie zgodnie z p.r.d. to już "wyższa szkoła jazdy" na którą niestety, ale nie stać bardzo wiele ośrodków. Gospodarka wolnorynkowa niestety, ale niesie z sobą takowe zagrożenia, że gdy w jednej szkole większy nacisk jest kładziony na jakość nauczania, to z tego powodu wielu kursantów ucieka do szkół, gdzie - jak to przeczytałem w folderze reklamowym w jednym z osk w Wolsztynie - ilość godzin nauczania teorii zależy od ciebie i może być skrócony?!

Chciałbym również przy okazji wyrazić opinię jak zwalczyć pijanych i niebezpiecznych kierowców na polskich drogach? Jest tylko jedna metoda - WYZSZE KARY, WYZSZE KARY I JESZCZE RAZ WYZSZE KARY. Dlaczego na Zachodzie polscy kierowcy nie pozwalają sobie na takie zachowanie? Bo wiedzą, że jak raz, albo drugi otrzyma karę w euro to odczuje to bardzo na swym budżecie i wtedy jeżdżą rozważniej. Proszę mi wierzyć na dzień dzisiejszy nie ma innej metody na "pozbycie "się pseudo kierowców?! Na dodatek każdy, z którym rozmawiam zgadza się i powtarza, że dosyć już liberalnego prawa na naszych drogach DOŚĆ!!!! Dowodów na pozytywne działanie tak ostrego prawa jest mnóstwo. Pozdrawiam

n.k.: To właśnie kiepski system egzaminowania sprawia ze szkolenie jest tak bzdurne!! Egzaminatorem powinien być psycholog lub pedagog!! A nie inżynier, który dokonuje chirurgicznego cięcia z precyzją do 1-go centymetra - bo Pan najechał na linię i spowodował ZAGROŻENIE BEZPIECZEŃSTWA!!! KARYGODNE proszę pana (cytat z egzaminu nagranego dyktafonem kursanta). Zbierajmy takie nagrania i może jakąś stronę typu "WRZUTA" zbierzemy wówczas niezaburzone tło egzaminowania.

Kuba: Według mnie projektowana ustawa o kierujących pojazdami niczego nie zmieni, oprócz umocnienia na rynku dużych ośrodków szkolenia kierowców, co wcale nie wpłynie na poziom jakości szkolenia. Dlaczego? Bo nikt nie zmusi instruktora nauki jazdy, by wkładał serce w wykonywaną pracę, on musi sam chcieć, mieć motywację do tego by nauczyć kursanta. Jak taki kursant ma nauczyć się jeździć, gdy jest wręcz ubezwłasnowolniony przez nadmiernie opiekuńczego instruktora, operującego pedałami za kursanta, skręcającego za niego kierownicą przy parkowaniu, nieudzielaniem samodzielności kursantowi. Innym przykładem będzie powierzchowne wykonanie zadań egzaminacyjnych typu parkowanie, zmiana pasa ruchu, wyprzedzanie, skręty w lewo itp., czyli trudne zadania egzaminacyjne. Gdy instruktor zamiast prowadzić efektywnie zajęcia, woli wręcz przeleżeć na rozłożonym fotelu godzinę jazd, jeżdżąc prosto, w prawo i na sam koniec kursu z wielką łaską, raz pozwoli kursantowi zaparkować? Żaden pracodawca nie zmusi instruktora do takiej pracy, która będzie naprawdę efektywna, jeżeli kursant już zapłacił za cały kurs z góry i można powiedzieć "mamy frajera" niech się teraz szkoli. Według mnie powinno być tak, że kursant ma wyjeździć te minimum ustawowe 30 godzin, ale nie w formie kursu w jednym osk. Oczywiście, otrzymywałby kartę przeprowadzonych zajęć i musiałby zaliczyć wszystkie zadania przewidziane programem. W każdym momencie żeby mógł zmienić instruktora i osk, bez zbędnego zapisywania się itd., po prostu mając przy sobie kartę, szedłby do innego instruktora na dalsze szkolenie. Dopiero wypełniona karta przez powiedzmy kolejnych instruktorów uprawniałaby do zapisania się na egzamin. Uważam, że każdy instruktor, który miałby takiego kursanta, nie byłby już taki pewny, że złapał "klienta", tylko by się starał i stawał na głowie, żeby od niego nie odszedł, do konkurencji. Właśnie tak jest teraz z jazdami doszkalającymi, których jakość jest zdecydowanie wyższa niż jakość szkolenia podstawowego, nawet u tego samego instruktora? Dziwne, ale prawdziwe. Skończyłyby się jazdy bez wystawiania rachunków, gdyż każdy kursant chciałby mieć potwierdzone w karcie wyjeżdżenie godzin. Rynek sam zweryfikowałby dobrych i złych instruktorów, a raczej nawet Ci źli stali by się lepsi, widząc o co grają:). OSK starały by się zatrudniać dobrych instruktorów, bo tylko tacy gwarantowali by, że kursant zostanie właśnie u nich.

Damian:"nie będziemy musieli biegać na wykłady do ośrodka, jeśli ośrodek szkolenia kierowców spełni określone warunki do prowadzenia szkolenia z wykorzystaniem technik komputerowych" Teraz w każdym ośrodku jest komputer i komputerowy program egzaminowania. Dodatkowe warunki po to, aby z nich nie korzystać - tylko korzystać z internetu?! To pokazuje, o co w tym wszystkim chodzi.

Adam: Przecież o bylejakości szkolenia wiadomo od dawna. Jako panaceum pokazuje się od szeregu lat ustawę o kierujących, od czasu do czasu wyciąga się projekt z szuflady i dyskutuje. Równocześnie:

-od lat są te same, pamięciowe testy. Do rozwiązania, których konieczne jest pamięciowe opanowanie, wiedza nie wystarcza. Po co to się utrzymuje? Ewenementem są testy na C czy D, zawierające oczywiste błędy!

-ośrodki szkolenia kierowców działają praktycznie bez żadnego nadzoru. Dodatkowo skutecznie bronią się przed jakimkolwiek systemem ich oceny. Kursant ma bardzo trudny wybór solidnego ośrodka. Nic dziwnego, że kusi go cena;

-utrzymuje się przymus szkolenia w określonej ilości godzin. To służy jedynie kiepskim ośrodkom i w dodatku powoduje przekonanie, że to instruktor powinien każdego w tym czasie nauczyć. A to przecież osoba szkoląca się będzie jeździła!?

Wydaje się konieczny powrót do rzeczywistości, nowa ustawa nie da zbyt wiele.