(503-47 fot. jola michasiewicz)
Andrzej Grzegorczyk, wiceprezes stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego
Wiele emocji ostatnio wywołują też propozycje zaostrzenia kar dla pijanych kierowców, sprawców śmiertelnych wypadków. Kary powinny być surowsze? - pytają dziennikarze portalu SAMAR.
Andrzej Grzegorczyk: To nie w zaostrzaniu kar tkwi sedno sprawy, ale w konsekwentnym i szybkim egzekwowaniu obecnie obowiązujących przepisów. Najważniejsze jest wyrobienie wśród kierowców poczucia nieuchronności kary za wykroczenia w ruchu drogowym - szczególnie za wypadki spowodowane przez kierowców będących pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Do dziś bowiem nie ma ani jednego wyroku, który by wykorzystał maksymalny poziom kary za tego typu przestępstwa drogowe. Najczęściej sędziowie decydują się na najmniejszy wymiar, a zdecydowana większość wyroków zapada w zawieszeniu. Sąd ma także możliwość pozbawienia sprawcy wypadku prawa do kierowania pojazdem nawet na całe życie. Nie znam jednak wyroku, który zakaz taki wprowadzałby na więcej niż 10 lat. Można oczywiście wprowadzić 25 lat pozbawienia wolności albo nawet dożywocie. Jestem niestety przekonany, że nawet w takim przypadku pijany sprawca śmiertelnego wypadku dostanie wyrok w “zawiasach”. Jeszcze raz powtórzę – najważniejsza jest nieuchronność kary. Taka osoba musi zostać nie tylko zatrzymana, ale i skutecznie skazana. Ostatnie głośne wypadki drogowe w odczuciu społecznym nie mają swojego finału. Tak jak w przypadku kierowcy, który ostatnio sam ze sobą ścigał się po ulicach Warszawy. Czy aby go skazać trzeba jeszcze przesłuchać kolejny tysiąc świadków? Już 100 czy 200 osób potwierdziło, że znacznie przekroczył on dozwoloną prędkość i naruszył inne przepisy ruchu drogowego. Sąd jednak nadal szuka świadków, którzy powiedzą, że stworzył on realne zagrożenie dla ruchu drogowego.
Pytanie: Samo uzdrowienie sytuacji w polskim sądownictwie, bez zmiany mentalności społeczeństwa, zapewne nie wystarczy...
Andrzej Grzegorczyk: Oczywiście. Przypomnę, że już dziś sądy mogą skazywać pijanych sprawców wypadków na 15 lat więzienia w przypadku recydywy. Ale tego nie robią. W pewnym stopniu odpowiada za to społeczna pobłażliwość wobec pijanych lub odurzonych narkotykami kierowców. Trzeba przyzwyczaić ludzi do tego, że jeśli widzą “dziwnie” zachowującą się osobę, powinni zadzwonić na policję i nie bać się, że zostanie to odebrane, jako donos. Jeśli zadzwonią, zadbają o bezpieczeństwo swoje, swoich bliskich, znajomych, każdego. Może dzięki temu ktoś na drodze nie zginie.