(505-7 i 8)
Jak informuje dziennik “Gazeta Krakowska” instruktor nauki jazdy z Trzebini na pasach potrącił dwoje przechodzących na zielonym świetle dzieci, te zostały przewiezione do szpitala na obserwację. Kierowca miał we krwi 0,21 promila alkoholu we krwi. Na miejscu zdarzenia zostało mu zatrzymane prawo jazdy. Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji przyznał, że sprawcą wypadku był 44-letni mieszkaniec Trzebini. - Prowadził toyotę oznaczoną "L-ką", jednak w momencie zdarzenia nie wiózł ze sobą kursantów. Jechał prywatnie - informował Matyasik. Do zajścia doszło w rejonie szkoły. Kierowca nie dostosował się do sygnalizacji świetlnej zamontowanej przy "zebrze". Instruktor nauki jazdy powinien być przykładem kierowcy i powinien otrzymać zakaz wykonywania zawodu - “Gazeta Krakowska” przywołuje wypowiedź mieszkanki Trzebini. Tymczasem decyzją sądu Rejonowego w Chrzanowie kierowcy uprawnienia do kierowania pojazdami zostały zwrócone. Uczestniczące w zdarzeniu dzieci były hospitalizowane mniej niż 7 dni, a więc zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja drogowa. Poza tym ilość alkoholu była poniżej granicy określanej prawem jako przestępstwo - precyzuje chrzanowski prokurator Elżbieta Jopek. Instruktor nadal szkoli kandydatów na kierowców. W Trzebini mieszkańcy wyrok uznają za nadzwyczaj łagodny. Grażyna Lipa, szefowa chrzanowskiego Sądu Rejonowego, przyznała, że 17 października decyzją sądu prawo jazdy trafiło z powrotem w ręce Dariusza P. - Kierowca przekroczył dopuszczalną ilość promili o 0,01, z tym, że wartość ta była malejąca i zredukowała się w ciągu piętnastu minut - tłumaczy prezes Lipa, dodając, że policja złożyła w tej sprawie zażalenie do sądu, jednak prawdopodobnie nie będzie ono wcale rozpatrywane, bo nie ma ku temu podstaw. Dziennikarz “Gazeta Krakowskiej” dotarł do Andrzeja Walaszka, wicedyrektora Wydziału Komunikacji w chrzanowskim starostwie, który przyznał, że aby odebrać licencję na prowadzenie szkoły nauki jazdy niezbędny jest skazujący wyrok sądu. Zgodnie z przepisami urząd ma ściśle określone ramy prawne, w których może działać. Jeśli na instruktorze nie będzie ciążył żaden wyrok sądowy, jedyną sankcją, jaka może go dotknąć, to brak kursantów, którzy zaczną omijać jego szkołę szerokim łukiem. Piotrem Kłysz, prezes Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw i Wypadków Drogowych "Feniks" w Łodzi w rozmowie z dziennikarką skomentował: sąd nie złamał prawa, oddając dokument. Złamał jednak zasady dobrego obyczaju. Na pytanie jak powinien postąpić wymiar sprawiedliwości – powiedział: “sąd powinien zastosować surowszą sankcję i odebrać temu człowiekowi prawo jazdy. Jako były policjant i aktualny instruktor powinien być wyjątkowo wyczulony na przestrzeganie zasad ruchu drogowego. Tymczasem podważył swoją wiarygodność. Należałoby cofnąć mu uprawnienia do prowadzenia szkoły nauki jazdy. Nie może tego zrobić jednak sąd. To zadanie dla starostwa powiatowego, które wydaje taki dokument”. To pozostaje jeszcze kodeks etyczny zawodu instruktora?