Legislacja

Instruktor tylko z wykształceniem pedagogicznym (2)

7 września 2010

Na łamach tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS publikowaliśmy już fragmenty z uzasadnienia do rządowego projektu ustawy o kierujących pojazdami. Wybraliśmy ustępy dotyczące szkolenia kandydatów na instruktorów i jakości tej działalności itd. Ustawodawca pisze o potrzebie podnoszenia przez instruktorów kwalifikacji. W zakresie wykształcenia nic nie ulega zmianie. Podstawowym kryterium jest wykształcenie średnie. W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy list Czytelnika ostro krytykującego brak kryterium wyższego wykształcenia. Dzisiaj, Państwa opinie, liczymy, że dyskusja będzie trwała. Pamiętajmy, projekt ustawy nadal w Komisji Infrastruktury, czyli nadal Państwa opinie mogą coś zmienić. Oczekujemy na wypowiedzi - e-mail: news@prawodrogowe.pl

List do Redakcji: Witam, Do projektu ustawy o kierujących pojazdami wprowadziłbym jedną bardzo ważną zmianę tj. instruktorem nauki jazdy może być osoba posiadająca studia pedagogiczne. Poza tym mam pytanie, czy w szkole podstawowej, średniej nie wspomnę o studiach, uczył Państwa człowiek z wykształceniem średnim? Nie znający dydaktyki nauczania? A co by się stało, jeżeli np. nauczyciel geografii nauczyłby uczniów, że Ural to góry w Hiszpanii. Nic. My podniecamy się SKUTKAMI A NIE SZUKAMY PRZYCZYN a od dawna wiadomo "nie ma skutku bez przyczyny". Przyczyny wszystkich wypadków to, że nauki jazdy uczą kowale, murarze, informatycy itp. Ich poziom metod nauczania jest na poziome dawnego elementarza dla I  klasy szkoły podstawowej Falskiego (pierwsza strona) " ALA MA KOTA" Pozdrawiam Zdzisław S.

D Y S K U S J A:

Jan Sz.: Pan Zdzisław S ma mylne pojęcie o szkoleniu. Mnie zawodu kierowcy uczył doświadczony kierowca po zawodówce, przekazał mi tyle wiedzy ile tylko sam posiadał a posiadał dużo. Pracowałem jako kierowca od 1978 roku, teraz jestem instruktorem, czy jestem gorszy od instruktora z 5-cio letnim doświadczeniem jako kierowca, ale za to z wyższym pedagogicznym wykształceniem? Instruktor powinien być rzemieślnikiem a nie teoretykiem. Pozdrawiam.

Anna B.: WITAM. CHCIAŁAM NAWIĄZAĆ DO WYPOWIEDZI PANA ZDZISŁAWA S. W SPRAWIE PROJEKTU USTAWY O KIERUJĄCYCH POJAZDAMI. JESTEM ZBULWERSOWANA TĄ WYPOWIEDZIĄ. TEN PAN OBRAŻA WIELU ŚWIETNYCH INSTRUKTORÓW I ZAPEWNE NIE MA POJĘCIA W JAKI SPOSÓB PRZYGOTOWYWANI SĄ ONI DO SWOJEJ PRACY. PRZYKRO MI, JEŻELI DOZNAŁ JAKIEGOŚ URAZU W TRAKCIE SZKOLENIA NA KIEROWCĘ, ALE WSZĘDZIE ZDARZAJA SIĘ OSOBY NIEPRZYGOTOWANE DO ZAJĘĆ NAWET W SZKOLNICTWIE. TWIERDZI PAN, ŻE INSTRUKTORZY NIE ZNAJĄ DYDAKTYKI NAUCZANIA?! A CZYM JEST DYDAKTYKA - NAUKA O NAUCZANIU I UCZENIU SIĘ OBEJMUJĄCA WSZYSTKIE PRZEDMIOTY, CZYLI DYDAKTYKA OGÓLNA. INSTRUKTORZY ZAŚ UCZĄ SIĘ CZYM JEST METODYKA NAUCZANIA - DLA WYJAŚNIENIA TO DZIAŁ DYDAKTYKI SZCZEGÓŁOWEJ, KTÓRA ZAJMUJE SIĘ SPOSOBEM NAUCZANIA OKREŚLONEGO PRZEDMIOTU. A MOŻE BY PAN CHCIAŁ ABY INSTRUKTORZY NA WYKŁADACH PRZEDSTAWIALI SCHEMAT DRZEWKA DECYZYJNEGO, A MOŻE SCHEMAT METAPLANU? PANA WIEDZA ZAPEWNE NIE JEST NA POZIOMIE ELEMENTARZA, ALE JEŻELI CHCE SIĘ PAN WYPOWIADAĆ NA KONKRETNY TEMAT TO PROSZĘ SIĘ BARDZIEJ PRZYGOTOWAĆ. POZDROWIENIA DLA REDAKCJI. ANNA B. 

Leadman: Po pierwsze na kursach dla instruktorów najwięcej czasu poświęca się dydaktyce, psychologii, metodyce nauczania! To w jaki sposób się to robi to inna kwestia. Po drugie sposobów na poprawę kształcenia nie trzeba szukać bo one są, tylko twarde realia wolnego rynku skutecznie je tamują! Dlaczego? Po co dobrze wyszkolić kursanta, jak może on potem dodatkowo wykupić jeszcze "kilka" dodatków? Dlaczego nie dopuścić kursanta do egzaminu państwowego "skoro tak bardzo chce", a nie ma szans go zdać? Bo potem rozejdzie się fama po mieście że w ów ośrodku robią problemy! I jeszcze jedno. Jestem instruktorem kategorii B i prawdopodobnie nigdy nie będę instruktorem kategorii C, D czy A bo nie mam żadnego doświadczenia w prowadzeniu tych pojazdów. I co z tego, że znam przepisy, że na motocykl wsiądę i pojadę czy dam sobie radę z ciężarówką, jak i tak to za mało żeby dobrze kogoś wyszkolić.

Jan K.: Uważam, że wymógł średniego wykształcenia jest zupełnie wystarczający. Zupełnie bezsensowny jest wymóg wykształcenia pedagogicznego. Za chwilę pojawią się wymagania w postaci doktoratu, albo habilitacji. Nie jestem instruktorem i mam wyższe wykształcenie.

Maciej: Zdobywanie tego typu uprawnień na kursie prowadzonym przez podmioty, dla których najważniejszy jest zysk to faktycznie za mało. Z drugiej zaś strony wiele jest takich przypadków, gdy instruktorzy uczą innych nie mając żadnych doświadczeń w prowadzeniu pojazdów. Nie ma się co dziwić, że motocykliści jeżdżą jak jeżdżą skoro ich instruktor nie miał im nic do przekazania.

T.M.: Witam wszystkich czytających :) Jak dla mnie to powyższego listu wynika , iż : Pan z Wyższym wykształceniem ma większe doświadczenie w ruchu drogowym i prowadzeniu pojazdów mechanicznych. Ja niestety mam tylko średnie :( ale doświadczenie w prowadzeniu i ruchu drogowym mam (przebieg ok. 1mln km jak do tej pory bezkolizyjny , szkolę 16 lat). Z praktyki mojej i starszych kolegów, wiem iż osoby będące nauczycielami, pielęgniarkami, piekarzami - to osoby które mają największe problemy z szkoleniem praktycznym. Nie trzeba posiadać większej wiedzy pedagogicznej, aniżeli takiej jaką posiadają odpowiednio przeszkoleni instruktorzy. Ostatnio jednak zastanawia mnie fakt, iż uczniowie szkoły średniej (w której uczą osoby z wyższym wykształceniem) nie potrafią tabliczki mnożenia, to jak ukończyły podstawówkę a potem gimnazjum?? Może nauczyciel w szkole powinien mieć Bardzo Wyższe wykształcenie, ażeby nauczyć wszystkie dzieci mnożyć?? Zapewne, ani w jednej ani w drugiej dziedzinie nie jest to zależne od wykształcenia, ale od posiadanych umiejętności (w tym wiedzy) jakie można uczniowi przekazać. Pozdrawiam Tadeusz M.

Michał: Uważam, że ewentualny wymóg wykształcenia wyższego byłby trafnym pomysłem. Jednakże dużo ważniejszym kryterium powinien być czas posiadania prawa jazdy przez kandydata na instruktora. Uważam, że 10 lat byłoby bardzo dobrym rozwiązaniem!!! Obecne 2 lata to stanowczo za mało!!!

Stefan Rz.: Witam. Wydaje mi się, że w zawodzie instruktora należy wprowadzić kilka "Tytułów-stopni", które odzwierciedlałyby doświadczenie i staż z uczniami. Tytuł "Instruktor" przysługiwałby wszystkim po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu. Tytuł " Starszy Instruktor" przysługiwałby dopiero po minimum 3 latach pracy w ośrodku szkolenia kierowców Tytuł "Instruktor Dyplomowany" przysługiwałby dopiero po 5 latach pracy w OSK. W ten sposób kadra instruktorska uzyskiwałaby odpowiednio wysoki prestiż a właściciele OSK byliby pewni jakości szkolenia zatrudniając odpowiednią kadrę. Dopiero "Instruktor Dyplomowany" mógłby otworzyć swoją szkołę i zatrudnić w niej kolegów instruktorów. Co koledzy na to? Moim marzeniem jest podnieść prestiż naszego zawodu w społeczeństwie. Nie można zmusić kolegów do samokształcenia, do wysokiej kultury jazdy prywatnie swoim pojazdem. Słyszę często opinie kierowców o nas, że nie umiemy poprawnie jeździć a nauczamy innych. Czy nie macie też takich sygnałów? Pozdrawiam. Stefan z Białegostoku

Wojciech Sz.: Zgadzam się z Panem Stefanem Rz., że należy wprowadzić stopniowanie w zawodzie instruktora nauki jazdy. Oczywiście wraz ze wzrostem kwalifikacji powinien następować awans w hierarchii zawodowej zarówno pod względem finansowej, ale przede wszystkim w odpowiedzialności za prowadzone szkolenia -np: otwieraniu własnych firm, pracy na własny rachunek, zakresu szkolenia - kategorię praw jazdy kierowania pracą innych instruktorów - kierownik OSK. Myślę, że przechodzenie do wyższej kategorii instruktora powinno opierać się nie tylko na udokumentowanym stażu pracy w OSK, ale na odpowiednim przeszkoleniu z końcowym egzaminem. Dopiero w ten sposób nasz zawód osiągnie od dawna oczekiwany przez nas wysoki prestiż społeczny. Z poważaniem Wojciech Sz.

Instruktor: Jest to tak samo poroniony pomysł, jak ten, który kiedyś zakładał, że OSK musiałoby zatrudniać nauczycieli jako doradców pedagogicznych. Bo np. w czym miałby mi doradzać nauczyciel geografii, fizyki czy języka polskiego. Przecież każdy instruktor jest pedagogiem. Ja osobiście, zanim zostałem instruktorem, ukończyłem kiedyś kurs pedagogiczny. Zgadzam się co do pewnych zmian, które zmieniłyby kryteria zostania instruktorem nauki jazdy. Bo teraz obserwuje się sytuacje, kiedy dziecko uczy dziecko. Często widzi się pojazd nauki jazdy, w którym taki młody instruktor ma bez przerwy pochyloną głowę, bo akurat w czasie szkolenia, ważniejsze jest wysyłanie SMS-ów. Przede wszystkim, żeby móc ubiegać się o zawód instruktora, należałoby ukończyć 30 lat i mieć udokumentowany staż w prowadzeniu pojazdów, przez co najmniej pięć lat. Oczywiście nie karany. Jest to okres, w którym można wykształcić pewne prawidłowe zachowania na drodze. Po za tym, do rzetelnego przekazywania wiedzy kursantom, niepotrzebne jest wyższe wykształcenie. To tylko papier. Często stykam się i rozmawiam z ludźmi z różnym wykształceniem. Więcej dowiem się od ludzi ze średnim lub zawodowym wykształceniem, niż od tych z wyższym. Przychodzi mi na myśl taka pewna sentencja: "Uczonych, to u nas wielu. Nauczonych, tylko garstka." Tak więc, ważniejsze jest doświadczenie kandydata na instruktora, a nie papier magistra. Bo wtedy egzaminatorem, musiałaby być osoba posiadająca tytuł doktora lub profesora. Pozdrawiam.

Instruktor na emeryturze: szacunek dla zawodu instruktora odszedł mnóstwo lat temu. Instruktorem byłem 36 lat. Wykształcenie pedagogiczne???????? Instruktorem powinien być ten, co potrafi jeździć i potrafi to przekazać. Czy dziś są takie wymagania? Śmiać mi się chce jak czytam o wielkich fachowcach egzaminatorach z najwyższym wykształceniem. A te afery łapówkarskie, a wyjazdy na wschód za... prawkiem. Kto bierze udział w konsultacjach dot. działania OSK? Odpowiadam - goniący za kasą. Im więcej ludków tym więcej dutków. Parę pokoleń przeminie najpierw, aż ktoś zrozumie, że nauka jazdy to nie przepiękna sala wykładowa lub wyższe wykształcenie instruktora. Czy jest w naszej Kochanej POLSCE jeden osk, w którym zatrudniony instruktor ma uposażenie zasadnicze takie żeby mieć na spłatę kredytu mieszkaniowego i dostatnie życie 4-5 osobowej rodziny.