Redakcja tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS opublikowała w poprzednich numerach interesujące wypowiedzi odnoszące się do egzaminów na prawo jazdy. Temat “gorący”, albowiem ministerstwo kończy prace nad nowelą rozporządzenia o szkoleniu i egzaminowaniu. Środowiska szkoleniowców i egzaminatorów dyskutują, także na naszych łamach. Poniższa wypowiedź jest odniesieniem do wcześniejszych wypowiedzi, które odnajdziecie Państwo posługując się linkami umieszczonymi pod tekstem. Poniżej kolejna obszerna wypowiedź naszego Czytelnika.
Zapraszamy do lektury i czekamy na dalsze opinie: news@prawodrogowe.pl
(1)Drodzy Państwo!! Możemy się żalić i pisać a i tak nic nie osiągniemy... (tekst usunięty – red.) My jesteśmy dla nich. ab
(2)Szkoda, że o egzaminowaniu wypowiadają się, ci którzy rozdawali by prawko nawet ślepemu. Skoro osoby nie radzą sobie z prostymi zadaniami jak można zaliczyć im egzamin. Przejazd na czerwonym, przejazd bez zatrzymania przez stop, przejazd przez skrzyżowanie i znak ustąp pierwszeństwa, a osoba egzaminowana nawet nie ma świadomości że powinna ustąpić pierwszeństwa. I takim dawać prawko? Zacznijmy szkolić, a nie sprawiać pozory, szkolić a nie wyjeździć tylko 30 godzin i kasę zgolić. Jeszcze raz mówię - szkolić i nie puszczać na egzamin jak nie umie jeździć, a wtedy będzie dobra zdawalność. Tylko większość dobrych szkół pójdzie z przysłowiowymi torbami, a przetrwają cwaniacy wypisujący zaświadczenia po 30 godzinach. A jeśli chodzi o egzamin - są w aucie kamery i wszystko się nagrywa, egzaminator byłby skończonym i... jakby przepuszczał błędy. Wtedy aut z pracy i jakby przerwał lub nie zaliczył egzaminu bez powodu. A więc, tym którzy tak dyskutują - zapoznajcie się dokładnie jak to jest. A co do tego jak wyglądały egzaminy dawno, gdy nie było WORD? Już na wstępie zdający musiał zapłacić frycowe za egzamin, a różnica taka że instruktorzy też coś z tego ogryzli. rt
(3)Faktycznie wygląda to na szukanie sposobu na poprawienie zdawalności. I przerzucanie na WORD-y odpowiedzialności za szkolenie. Chyba jest to nieporozumienie? Natomiast dziwi, dlaczego dyskusja nie jest merytoryczna, a jedynie emocjonalna. Dziw, dlaczego nie kreuje się klarownej sytuacji, a jedynie bardzo mętną. Dlaczego:
1. Arkusz przebiegu egzaminu nie zawiera ani jednego zadania egzaminacyjnego?
2. Zadania egzaminacyjne są tak bardzo zróżnicowane pod względem stopnia trudności?
3. Nie ustalono dotąd jednakowych kryteriów we wszystkich WORD-ach?
4. Losowy przydział osób zdających jest jedynie dopuszczalny, a nie wymagany przepisami?
5. Instruktorzy uczą o ile stopni obrócić koło kierownicy i przy którym słupku, a nie uczą cofania?
Można oczywiście tak jak pewnie niedługo będzie: skoro zdający nie mogą nauczyć się czterech płynów i dziesięciu świateł to wymagać jedynie jednego płynu i jednego światła. Tylko czy ten kierowca będzie więcej umiał? Adam T.