Legislacja

Jan Zasel, zdumiony i zaniepokojony

11 kwietnia 2014

082c7587e02bb0b39b3ab2f9bccac65a3f6c8f7f

Jan Zasel, ekspert z zakresu prawa drogowego, autor książek

(491-29 fot. jola michasiewicz PD@N)

Przekartkowałem ostatni numer Prawa Drogowego. Wywołał zdumienie i zarazem niepokój fakt, że oto na forum Sejmu przeniesiono decyzje o doborze metod nauczania w systemie kształcenia kandydatów na kierowców. Pisze o tym pan dr Żuraw. Za moich czasów decyzje o tym podejmował nauczyciel, ewentualnie konsultując to z kierownikiem placówki oświatowej, w naszym przypadku - z kierownikiem ośrodka kształcenia kandydatów na kierowców. Fakt przeniesienia decyzji na tak wysoki poziom decyzyjny nasuwa przykre przypuszczenie, że oto polski lud cofnął się w rozwoju; spustoszenie umysłowe musiało wywołać bycia przez pół wieku pod ciemną władzą bolszewików, a bycie przez kolejne ćwierć wieku w wolnej Polsce poczyniło dalszy regres w tym zakresie. Fakt ten musi napawać smutkiem.

Chyba w związku z tym, sejmowi znawcy przedmiotu zaproponowali rezygnacje z obowiązku uczestniczenia kandydatów na kierowców w procesie kształcenia teoretycznego, coś w rodzaju kształtowania sylwetki kierowcy, nie podając zresztą żadnej motywacji. Fakt, że gdzieś w Europie podjęto taką decyzję niczego nam nie mówi. Obserwacje ruchu drogowego wskazują, że raczej odstajemy od modelu zachowania się kierowców z tamtych europejskich krajów i że raczej jesteśmy bardziej skłonni stosować modele występujące za wschodnią granicą. Niedawno informowałem, że Amerykanie, którymi jesteśmy zafascynowani zupełnie ignorują ewentualne zwolnienie z kształcenia teoretycznego kandydatów na kierowców i w sposób tradycyjny uczą swych kandydatów na kierowców, jak stosować (realizować w praktyce) reguły uczestniczenia w ruchu, nie zaś - jak u nas - wbijać do głowy kandydata brzmienie reguł ruchu. Coś w tym musi być. Przecież nie można uznać Amerykanów za naród opóźniony w rozwoju.

Z kolei, dyrektor Kinder z opolskiego WORD powiada “...trudne czasy dla branży były do przewidzenia..” Chyba pan dyrektor nie jest w pełni świadom, do czego WORD został powołany. Przecież od dawna było wiadomo, że masowy przypływ złomu samochodowego z tzw. zachodu kiedyś ulegnie naturalnemu zahamowaniu i że kiedyś przeminie tzw. wyż demograficzny i że trzeba będzie funkcjonować w normalnych warunkach. I tu, jak widać, pan dyrektor nie jest zaskoczony. Natomiast co do “branży” nie można podzielić poglądu pana dyrektora. Branża - w uproszczeniu - to wytwórczość, przetwórstwo lub obrót. Tu, w WORD, mamy do czynienia z nadzorem państwa nad wydawaniem w jego imieniu koncesji zwanych prawem jazdy. Oczywiście państwo jest tu zastępowane przez starostę powiatowego, a WORD, działając z powołania tegoż starosty ma czuwać nad tym ażeby owa koncesja trafiła w odpowiednie ręce. Nadto, w zamyśle twórców tej organizacji miał WORD wykonywać wiele innych pożytecznych z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego prac. W praktyce jednak wpędzono WORD w “robienie pieniędzy” dla starosty nie bacząc na jakość wykonywania zadania podstawowego i oczywiście z kompletnym zaniechaniem ważnych innych zajęć. Trzeba jednak obiektywnie stwierdzić, że WORD’y skupiają w swych szeregach wielu znawców przedmiotu, to jest metod egzaminowania. Cóż jednak z tego, skoro tych ludzi nie poproszono o pomoc w zorganizowaniu sensownego egzaminu. Z drugiej strony wiadomo, że sensowny egzamin musi wywołać konieczność sensownego nauczania. Tak się nie dzieje, Tkwimy w błędnym kole: nijaki egzamin wywołuje nijakość kształcenia. Dziwne jest to, że potrafimy robić dobrze i jedno i drugie; musi jednak nam ktoś to zorganizować.

Jan Zasel