(Fot.: PD@N 473-83jm)
Posłowie zaproponowali wprowadzenie egzaminu praktycznego z udzielania pierwszej pomocy, obowiązkowego podczas egzaminu państwowego na prawo jazdy. Na łamach tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS dyskutujecie Państwo od kilku tygodni.
Konieczność szybkiej zmiany ustawy w tym zakresie wynika z przedstawionego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013 – 2020. Program realizacyjny zakłada, że zmiana ta wejdzie w roku 2013. Vacatio legis zostało dostosowane do konieczności przeprowadzenia odpowiedniej kampanii informującej społeczeństwo o tak poważnych zmianach, które będą dotyczyły praktycznie wszystkich obywateli oraz przygotowania i wdrożenia rozszerzonego typu egzaminów 5 państwowych na prawo jazdy. Obowiązek przeprowadzenia kampanii informacyjnej nałożony został na Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego jako organ ustawowo powołany do koordynowania działań administracji rządowej w sprawach bezpieczeństwa ruchu drogowego, w tym inicjowania działalności edukacyjno-informacyjnej. W tym tygodniu na pytanie redakcji tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS o zasadność projektowanego przepisu odpowiedzieli:
***
Piotr: Kiedyś w TV śp. prof. Religa na pytanie, jak zachowałby się widząc wypadek drogowy odpowiedział, że wzywał by pogotowie - bo tam są specjaliści od tego rodzaju udzielania pomocy. Uważam, że solidne potraktowanie zajęć z pomocy przedmedycznej powinno wystarczyć. Nie można wymagać od każdego by miał wiedzę praktyczną jak ratownik medyczny. Poza tym ten ostatni udziela jej na co dzień. Działanie w stresie może spowodować o wiele większe szkody u poszkodowanego niż choćby tylko zabezpieczenie miejsca wypadku i oczekiwanie na przyjazd karetki. Na zajęciach fantom leży i nie skarży się na cokolwiek - bo to tylko manekin do zajęć. Przy wypadku nie jesteśmy w stanie określić uszkodzeń wewnętrznych poszkodowanego i nawet działając w dobrej wierze można spowodować większe szkody niż te wynikłe z wypadku. Tak że udzielajmy pomocy - ale w zakresie swoich możliwości (zabezpieczenie miejsca, okrycie kocem termicznym itp). Powinno natomiast być wymagane w pojazdach odpowiednie wyposażenie apteczki samochodowej - bo w niektórych sprzedawanych na rynku najważniejsze wydaje się być pudełko z napisem apteczka.
Mika: ...a może tak jeszcze wprowadzić na egzamin remont kapitalny silnika na czas. W ciągu 30 godzin mamy nauczyć kursanta nie tylko zasad brd, ale i fachowego udzielania pierwszej pomocy, co jest niemożliwe, a jeszcze bardziej absurdalny wydaje się pomysł poddawania tych umiejętności takiej ocenie. Nie może być tak, że uprawnienia do kierowania samochodem są uzależnione od tego, czy potrafię zrobić masaż serca (są osoby które np. nie tolerują widoku krwi itp. - i z tego powodu miałyby nie mieć prawa jazdy). Poza tym dlaczego akurat kierowcy mają podlegać takim egzaminom, przecież uczestnikami ruchu jesteśmy w zasadzie wszyscy. Uważam, że tylko edukacja od najmłodszych lat, przez cały okres nauki dzieci i młodzieży-co najmniej 1 godzina tygodniowo zajęć z pierwszej pomocy-dałaby wymierne efekty. Godzina tygodniowo zajęć o tematyce bezpieczeństwa w ogóle - czyli wspomniana pierwsza pomoc, ale i uświadamianie skutków nadużywania alkoholu, narkotyków itp. Przecież wypadki nie zdarzają się tylko na drogach. Skoro koszt społeczny 1 zabitej osoby, to ponad 1 mln zł, to warto się zastanowić i przeliczyć, czy nie lepiej zainwestować w rozwiązania, które przyniosły by korzyść całemu społeczeństwu - obawiam się jednak, że tak naprawdę nie o bezpieczeństwo w tym wszystkim chodzi, a o kolejne źródełko wpływów dla WORD-ów.
***
Adam: Znowu piękna, bezsensowna akcja? Nawet jak wejdzie w życie to będzie to chyba jedynie kpina. Tak jak teraz np. obowiązuje umiejętność sprawdzenia jednej żarówki czy świeci, a kierowca nawet nie wie o jakie światło chodzi.
***
Zbigniew: Serdecznie witam i uśmiecham się w bezradności: Swoje prawo jazdy mam od 33 lat od 24 lat codziennie je wykorzystuje jeżdżąc samochodem osobowym i ciężarowym. Od 5 lat uczę jeździć na kat. B. Przez cały ten okres aktywności w ruchu drogowym ani razu nie miałem sytuacji na drodze, w której musiał bym udzielać pierwszej pomocy przedmedyczne. Zastanawia mnie fakt wszyscy zdają egzamin z teorii i z praktycznej jazdy. Znają przepisy nabrali umiejętności w prowadzeniu pojazdu, a łamią przepisy siadają po alkoholu za kierownicę, powodują wypadki, jak to się ma do praktycznego zastosowania. I jeszcze jeden element na egzaminie, który nie będzie miał żadnego przełożenia na realne wykorzystanie (niby)nabytych umiejętności jak zajdzie potrzeba. A to wszystko chciało by się przerzucić na barki OSK .Dobrze przygotować do nowego elementu egzaminu to mało obowiązujący czas na pierwszą pomoc podczas teorii. Wspomniany koszt fantoma i defiblatora to nie mały wydatek 15 tysięcy zł. Ilość OSK które pewnie będzie zmuszona na zakup takiego sprzętu rodzi pytanie kto będzie lobbował za wprowadzeniem takiego rozwiązania. A tak na marginesie jeszcze nie udało mi się dostrzec ogólnie dostępnych defiblatorów w miejscach publicznych, a podobno są bardzo łatwe w użyciu więc po co egzamin z tej umiejętności. Panowie, który cokolwiek chcą zmieniać dla BRD niech zmieniają, ale niech ma to sens i realne poprawienie w tej dziedzinie. Pozdrawiam ZK
***
"I tak ledwo żyjemy". - Warto się zastanowić, czy trzeba narzucać na nas kolejny ciężar - mówi Stefan Mierzejek, dyrektor skierniewickiego WORD-u. - Musimy zwalniać pracowników, bo nie ma chętnych na egzaminy. Nowe przepisy oznaczają dla nas dodatkowe koszty, na które po prostu nie możemy sobie pozwolić – dodaje. Zaznacza jednocześnie, że sama idea zmuszania kursantów do praktykowania jest słuszna, - Ale mam poważne wątpliwości co do sposobu wprowadzania nowych rozwiązań. Autorzy zmian w prawie bowiem nie wskazują, skąd ośrodki miałyby brać pieniądze na egzaminy - mówi Mierzejek.
***