Kary za jazdę po pijanemu miały być surowe. A wysokie grzywny zniechęcić do siadania za kółko po kielichu. Tymczasem sądy zasądzają śmiesznie niskie kary finansowe. Sprawdziliśmy wyroki, które dostają pijani kierowcy i rowerzyści przyłapani na stołecznych ulicach. Zamieszcza je w internecie policja. Podanie wyroku do publicznej wiadomości ma być dodatkową karą dla pijaka i ostrzeżeniem dla innych. W wolskim sądzie rejonowym zapadł wyrok na 25-letniego właściciela volkswagena, który został zatrzymany na ul. Kolejowej. Miał prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Delikwent dostał wyrok w zawieszeniu i grzywnę... 290 zł. Dla porównania: przekroczenie prędkości o 40 km/h kosztuje 400 zł, a za wyprzedzanie na pasach drogówka wręczy nam mandat 500 zł. Po lekturze pozostałych wyroków można dojść do wniosku, że sądy są wyjątkowo pobłażliwe dla szoferów zatrzymanych po alkoholu. Wszyscy dostają kary w zawieszeniu i kilkaset złotych do zapłacenia. Tymczasem obowiązujące przepisy zezwalają na wyznaczenie nawet 720 tys. zł grzywny i dwóch lat odsiadki. Dlaczego pijacy mogą liczyć na taką pobłażliwość?– Każda sprawa jest indywidualnie rozpatrywana. Widocznie sędzia uznał, że kilkuset złotowa grzywna i wyrok w zawieszeniu jest wystarczający – tłumaczy sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. – Jednak należałoby się zastanowić, czy kary finansowe za jazdę po alkoholu nie powinny być wyższe. Na pewno trzeba podnieść ich dolną granicę – dodaje Łochowski. Od początku roku w Warszawie i okolicznych powiatach udało się zatrzymać ponad 3,7 tys. pijanych kierowców. W stolicy spowodowali oni 62 wypadki, w których zginęły cztery osoby, a 85 zostało rannych. Oficjalnie policjanci nie komentują wyroków. Przyznają jednak, że łapanie pijaków przy tak niskich karach to syzyfowa praca – przeczytaliśmy w “Życiu Warszawy”.