(Fot.: PD@N 376-43)
Bogdan:Zgadzam się z Panem Maciejem. Jedynym kryterium, jakim powinien wykazywać się super ośrodek, powinna być zdawalność absolwentów danego OSK. Razem z żoną prowadzimy ośrodek kat. B od dziesięciu lat. Posiadamy dobrze wyposażoną salę wykładową, w której staramy się przekazać kursantom całą naszą wiedzę. Organizujemy spotkania z policjantem z ruchu drogowego, który przybliża różne problemy związane z jazdą na "podwójnym gazie", po narkotykach itp. Przedstawiając zdjęcia z różnych wypadków, wyjaśnia ich przyczyny. Podczas jazdy samochodem, nie krzyczymy, nie ubliżamy i nie używamy telefonów komórkowych. Wymagamy samodzielnego myślenia, cały czas czuwając nad prawidłowym zachowaniem się na drodze. Dzięki temu uzyskaliśmy dobrą zdawalność naszych absolwentów na egzaminach państwowych, ciesząc się dobrą opinią osób, które uzyskały swoje upragnione prawo jazdy. I co? Mamy likwidować naszą misję, bo jacyś malkontenci z nudów wymyślają coraz to głupsze przepisy? Kiedy w końcu zaczniemy żyć w normalnym kraju? Egzaminy powinny być przeprowadzane w OSK, jak było kiedyś, kiedy sam zdawałem. Każdy szanujący się ośrodek posiada komputery z programem do przeprowadzenia egzaminów teoretycznych. Egzamin praktyczny, powinien odbywać się na samochodach OSK z instruktorem z boku i najlepiej z policjantem z tyłu w roli egzaminatora, który oceniałby technikę jazdy, znajomość przepisów i zachowanie się na drodze. Zgadzam się z twierdzeniem, że instruktorem powinna zostać osoba z wieloletnim stażem za kółkiem, a nie trzyletni posiadacz prawa jazdy. Ale to samo tyczy się egzaminatorów. Bardzo często widzę młodych egzaminatorów, jak po zakończeniu dnia swojej "pracy", jadą swoimi samochodami do domu najeżdżając na ciągłe linie, nie zatrzymując się przy sygnalizacji S-2 oraz przed znakiem B20. Ale w ciągu swojego dnia pracy, oblewali osoby zdające za np. nazwanie świateł mijania- krótkimi albo nazwanie bagnetu - bagnetem. To ja pytam, skąd głównie bierze się niska zdawalność na egzaminie państwowym?