Wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki, konsekwentny przeciwnik handlu na miejskich chodnikach, znalazł metodę na handlarzy - polewa wodą chodniki, gdzie odbywa się dzika sprzedaż. Rano, gdy nielegalni handlarze próbowali rozładować towar, pracownik PRSP łapał wąż i zaczynał... myć chodnik. Inne miasta także mają własne sposoby. W Warszawie urzędnicy wykorzystują przepisy dotyczące prawa do dysponowania własną nieruchomością (a droga i chodnik to nieruchomości należące do miasta) i zabierają towar nielegalnego sprzedawcy do magazynu, skąd można go odebrać za opłatą. W innych miastach wykorzystywane są lokalne uchwały zakazujące handlu poza wyznaczonymi miejscami. Jeszcze inny sposób to przepis z kodeksu wykroczeń - zakaz utrudniania ruchu na drodze publicznej (do której należy także chodnik).- Ale za to mandaty może wystawiać tylko policja - mówi wiceprezydent Lisicki. - Ale już jesteśmy umówieni, że funkcjonariusze wesprą nas w tym trudnym czasie, czyli do czasu kolejnej nowelizacji kodeksu, planowanej jeszcze w tym roku. Szczególnie często będą się pojawiać ma Długiej i Długim Targu.