(Fot.: PD@N 472-54jm)
W Poznaniu, ale też innych miastach, policjanci wypisują rowerzystom, którzy jeżdżą po chodnikach, mandaty. Nie są to działania incydentalne. - Nie możemy tolerować rozpędzonych rowerzystów na chodnikach - podkreśla Józef Klimczewski, szef poznańskiej drogówki. Wielu poznańskich rowerzystów łamie przepisy i zamiast poruszać się po ulicy czy po ścieżkach rowerowych, jeździ po chodniku. Zdarza się, że wjeżdżają w pieszych. W sytuacji odmowy przyjęcia mandatu sprawy zostaną kierowane do sądu. - Nie może być tak, że po chodnikach jeżdżą rozpędzeni rowerzyści. To nie jest ich miejsce – mówi naczelnik policji. Nawet jeśli boją się jeździć ulicami, bo miastu - mówiąc oględnie - ciągle daleko do Amsterdamu - to czy muszą na tych chodnikach zachowywać się tak chamsko? Skąd się to bierze? Może z gwałtownie wzrastającej liczby rowerzystów. Może z faktu nieznajomości przepisów. Myślą, że mają prawo jechać chodnikiem, ba, jeżdżą nawet kontrapasami pod prąd, a więc lewą stroną jezdni, bo myślą, że to droga rowerowa! W Poznaniu mamy mnóstwo dróg pieszo-rowerowych, gdzie rowerzysta powinien pieszemu ustąpić. Ale gdzie tam, na pieszych się dzwoni, bo przecież "łażą całą szerokością drogi rowerowej". Rozjeżdżanie pieszych przez rowerzystów oceniane jest krytycznie. Jednak: Mówmy o tym, piszmy o tym, bo policja nam problemu nie załatwi, to kwestia kultury. Więcej mogą pomóc drogowcy, sensownie urządzając ulice. I jednak cieszmy się z tego rowerowego boomu, bo miasto pełne rowerzystów to lepsze miasto. Rozpędzony szaleniec na rowerze, nawet na chodniku, nie zrobi takich szkód, jakich mógłby dokonać, gdyby łamał przepisy w rozpędzonym samochodzie. A zaparkowany rower zajmuje siedem razy mniej miejsca niż samochód. I tego miejsca jest więcej - właśnie dla pieszych.