(Fot.: 482-8)
Kontynuujemy temat pijanych kierowców, poniżej wypowiedzi czytelników tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS, naszym zdaniem bardzo interesujące - zachęcamy do lektury.
Jan Pawłowski: Nadal nie ma żadnego społecznego oddziaływania na nasilające się przypadki pijaków za kierownicą. Należy NATYCHMIAST zmienić przepisy i POKAZYWAĆ twarze i NR REJESTRACYJNE samochodów kierowców będących pod wpływem alkoholu, a NIE ZAKRYWAĆ. Niech rodzina, znajomi, sąsiedzi widzą twarz i samochód pijanego kierowcy. Takie działanie nic nie kosztuje, a efekty oddziaływania społecznego będą. Walczę o takie postępowanie od wielu już lat i nikt tego nie zauważa.
Waldemar Chromiński: Mam wątpliwości co do proponowanych zmian, którymi postanowiłem podzielić się z zainteresowanymi tematem. Jako psycholog brd jestem zwolennikiem eliminowania z ruchu drogowego tych uczestników, którzy ze względu na swój brak odpowiedzialności sprowadzić mogą na innych ryzyko wypadku. Osoby, których możliwości psychofizyczne uczestniczenia w ruchu zostały ograniczone wskutek spożycia alkoholu powinny spotykać się z dezaprobatą społeczną i nieuchronnymi konsekwencjami, na tyle dotkliwymi, aby zniechęcały ich samych i innych do takich postaw i zachowań. I w tym zakresie zmiany w ustawie podobają mi się. Jednak mam wątpliwości co do następującego fragmentu, cyt: "Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze ograniczenia wolności albo karze grzywny do 10 000 złotych jednak nie niższej niż 2 400 złotych." Poziom 0,2 promila alkoholu we krwi jest właśnie granicą, po przekroczeniu której można narazić się na co najmniej 2400 zł kary. W większości krajów Europy (i świata również) osoba z taką ilością alkoholu w organizmie jest jest traktowana jako zupełnie trzeźwa. Są kraje, w których osoba posiadająca powyżej 0,5 - bo do 0,8 promila - jest nadal osobą trzeźwą (np. Wlk. Brytania), natomiast w Polsce jest to już przestępstwo zagrożone dotkliwymi karami, z utratą prawa jazdy. Najczęściej w krajach UE stosuje się granicę 0,5 promila, choć są w Europie kraje gdzie nie dopuszcza się jakiejkolwiek zawartości alkoholu w organizmie (np. Rosja, Ukraina, Białoruś i kilka innych). Chciałbym dowiedzieć się dlaczego i skąd takie rozbieżności? Proszę zwrócić uwagę, że od kilku lat należymy do grupy krajów, w których ilość wypadków powodowanych przez tzw. "pijanych kierowców" jest najmniejsza (do 10% wszystkich wypadków drogowych). Gdybyśmy zastosowali najpopularniejsze w Europie kryterium pijanego kierowcy 0,5 promila alkoholu we krwi, to mogłoby się okazać, że problem jest jeszcze mniejszy. Podejrzewam tylko, bo trudno o dostęp do rzetelnie sporządzonych statystyk wypadkowych, że kolizje i wypadki drogowe to sprawka osób, u których przekroczone zostało wyraźnie 0,8 promila zawartości alkoholu we krwi. Ponadto, z obserwacji psychologicznych przeprowadzonych w różnych ośrodkach naukowych na świecie wynika , że osoby mające nieznaczne ilości alkoholu bywają ostrożniejszymi, uważniejszymi kierowcami, niż pozostali. Jeśli tak jest w istocie, to po co zaostrzać kary dla kogoś, kto w upalny dzień wypije jedno piwo i będzie wracał z wycieczki ścieżką dla niego przeznaczoną. Rozważając powyższe względy uważałbym za racjonalniejsze zrezygnowanie z ogóle z treści cytowanego zapisu, a wprowadzenie normy 0,5 promila alkoholu we krwi, jako granicy po przekroczeniu której istnieje zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Większość wypadków w Polsce nie jest powodowana przez nietrzeźwych kierowców (ponad 90%), lecz właśnie przez trzeźwych i nie potwierdza się teza, że najczęstszym wykroczeniem jest prowadzenie po pijaku, a są mini naruszania przepisów ruchu drogowego powodowane błędami zarówno nieintencjonalnymi jak i celowymi. Źródło takich zachowań kierowców leży - moim zdaniem - w rozumieniu i postrzeganiu ryzyka oraz wyznawanych wartościach. Pozdrawiam. Waldemar Chromiński, psycholog brd, Polskie Stowarzyszenie Motorowe.