Legislacja

Nowy element egzaminu praktycznego? Opinie - cz. 2

7 października 2013

 

 

6e807498ed1c99a81f5746afbd743ecfa4e4276e(Fot.: PD@N 473-83jm)

 

 

 

Pytanie redakcji tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS: W Sejmie właśnie złożony został kolejny projekt noweli ustawy o kierujących, w nim grupa posłów proponuje m.inn. wprowadzenie zupełnie nowego przepisu do ustawy o kierujących pojazdami. Chcą oni uzupełnienia zakresu egzaminu państwowego na prawo jazdy o dodatkowy moduł sprawdzający praktyczne umiejętności udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Projektodawcy mówią o ofiarach wypadków drogowych, których nie uratowano, albowiem uczestnicy czy świadkowie zdarzenia nie udzielili pomocy przedmedycznej. Może nie znali zasad? Szkolenie i egzamin na prawo jazdy miałyby być najlepszym momentem na nauczenie i zweryfikowanie wiedzy i umiejętności w tym zakresie. Obecny stan rzeczy - czyli szkolenie i pytania w ramach egzaminu teoretycznego - posłowie uważają za rozwiązanie niewystarczające, a nawet nazywają je fikcją. Ich intencją jest praktyczny egzamin państwowy. Jak kierowca, który nadjedzie po wypadku, udzieli pierwszej pomocy to da poszkodowanej osobie szansę i tak na to trzeba patrzeć - uzasadniają. Egzaminatorami mają być - lekarze i ratownicy medyczni. Szkolenie bez zmian - czyli w ramach dotychczasowych dwóch godzin zajęć pierwszej pomocy - proponują.

Tymczasem projekt znalazł się w grupie spraw wniesionych, którym jeszcze nie został nadany numer druku. Procedowanie rozpocznie się niebawem. Już dzisiaj na łamach tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS postanowiliśmy porozmawiać o tej tak ważnej propozycji. Zaprezentujemy opinie przedstawicieli środowisk pracujących na rzecz poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach, a tu: szkoleniowców, egzaminatorów, lekarzy, ratowników medycznych, policjantów i wielu innych. Publikowane wypowiedzi prześlemy do wiadomości i wykorzystania grupie posłów pomysłodawców, przyszłemu posłowi sprawozdawcy itd.

Dzisiaj publikujemy wypowiedź dyrektora WORD w Łodzi, a jednocześnie prezesa Stowarzyszenia Dyrektorów WORD oraz najciekawsze wypowiedzi naszych Czytelników, który zabrali głos w pierwszym odcinku naszej debaty.

Ciekawi jesteśmy Pani/Pana opinii. Czekamy na nie.

Odpowiedzi:

 

dc9b18bfcba83f3b6e47d59d60d31128009dd3c3

^ Łukasz Kucharski, dyrektor WORD w Łodzi, prezes Stowarzyszenia Dyrektorów WORD (Fot.: PD@N 475-36)

Nawiązując do Pańskiego e-maila w kontekście proponowanych zmian ustawowych Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego zauważają niezaprzeczalny i niepodważalny fakt, iż życie ludzkie jest bezcenne i warto podejmować wszelkie działania ażeby je chronić. Warto jest podnosić świadomość ludzi w jaki sposób i w jakich przypadkach powinniśmy pomóc innej osobie. Ażeby ta pomoc była skuteczna musi być jednak fachowa dlatego też wydaje się racjonalnym podnoszenie poziomu umiejętności przyszłych kierowców w tym aspekcie. Jedyne wątpliwości jakie nasuwają się Dyrektorom WORDów to czas i ewentualne koszty organizacyjne. Prowadzenie resuscytacji nawet w trybie pokazowym z użyciem odpowiedniego fantomu wydłuży procedurę egzaminacyjną. Ten wydłużony czas egzaminu wpłynie na mocno obciążone już finanse WORDów wynikające chociażby z pogłębiającego się niżu demograficznego. Wydłużona procedura egzaminu  bez wątpienia przełoży się na jeszcze mniejszą ilość przeprowadzanych egzaminów w ciągu dnia. Ażeby dochować obecnego trybu czasowego niezbędne będzie zatem zwiększenie kadry pracowniczej, co w czasie ogólnokrajowych restrukturyzacji i zwolnień w WORDach budzi ogromne kontrowersje. Zdaniem wielu Dyrektorów warto byłoby zastanowić się nad zorganizowaniem obowiązkowych kursów z udzielenia pierwszej pomocy a nie jedynie sprawdzanie tych umiejętności. Należy również pamiętać o fakcie, że kolejne zadania na egzaminie to dodatkowy stres dla zdającego. Warto również odpowiedzieć na pytanie: Jaki winien być wynik końcowy egzaminu jeśli uczestnik niepoprawnie wykona udzielenie pierwszej pomocy ale będzie miał doskonałe umiejętności kierowania pojazdem? Jeśli ocena udzielenia pierwszej pomocy nie będzie miała wpływu na ostateczny wynik egzaminu na prawo jazdy może się okazać, że w perspektywie czasu element udzielenia pierwszej pomocy stanie się w oczach zdającego czymś niemającym najmniejszego znaczenia a taka sytuacja doprowadziłaby do patologii. Dlatego też wydaje się że warto rozważyć obowiązkowe kursy w miejsce sprawdzeń umiejętności. Dobrze przygotowany kursant, dzięki wykwalifikowanej kadrze może stać się w bezstresowy sposób w pełni świadomym dobrze przygotowanym uczestnikiem ruchu drogowego.

Warto na ten temat rozmawiać i doprowadzić do sytuacji, która będzie idealnym balansem pomiędzy podniesieniem świadomości przyszłych kierowców a kosztami operacyjnymi tego przedsięwzięcia leżącymi zarówno po stronie przyszłych kierowców jak i WORDów.

Pozdrawiam Łukasz Kucharski

 

 

MAREK (czytelnik tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS) - Witam wszystkich zainteresowanych zmianami w egzaminie. Proszę Państwa pamiętajcie o tym że egzamin z udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej jest rozsądnym rozwiązaniem. Jednak w świetle przepisów o wyposażeniu pojazdów jest tylko wyciąganiem od osób egzaminowanych pieniędzy. Dziwie się że wszyscy fachowcy w tej dziedzinie tak ładnie wypowiadający się w poruszanej kwestii nie zauważyli, że nawet po odbytym egzaminie nie ma obowiązku posiadania apteczki pierwszej pomocy w pojeździe. W związku z tym co mi da egzamin za który będzie trzeba zapłacić, skoro nie będę w samochodzie lub przy sobie posiadać rękawiczek i ustnika, czyli podstawowych rzeczy potrzebnych do resuscytacji. Bez tych elementów nie zaryzykuję zarażenia się jakimiś chorobami. Może najpierw zmienić przepisy o wyposażeniu pojazdów żeby miały te egzaminy jakikolwiek sens.

INSTRUKTOR (czytelnik tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS): Szanowni Państwo! Zacznijmy od tego, że nikogo nie będę obrażał, ale bez ostrych słów się nie obędzie.

1. Szkoła nauki jazdy i pierwsza pomoc????? Tojest źle pomyślane, każdy osk obniża koszty i tutaj też.

2. Szkolenie powinno być wyodrębnione i nie powinno się odbywać w osk a w pck lub w Word;

3. Egzamin niesie stres, który ogranicza wykonanie pewnych czynności.

4. Koszty dla WORD zatrudnienie ratownika lub lekarza w tej instytucji.

5. Może najpierw wymagać apteczki a nie gaśnicy (którą można schłodzić browar a nie gasić pożar).

6. Najważniejsze!!!! Przestańmy cudować bo nie tylko niż ale naprawdę nie będzie kogo szkolić MAGICY OD ZMIAN (POZYSKAJ PKK OSOBY, KTÓRA ROBI SZKOLENIE W Gdańsku, A MA MELDUNEK W KRAKOWIE) PRZYKRO POWIEDZIEĆ ALE (...) wprowadzają te wszystkie zmiany a szkoda. Pozdrawiam.

MARIA KRZYSZTOPORSKA (czytelnik tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS): W związku z faktem, że na każdym kierującym pojazdem spoczywa obowiązek udzielenia pomocy ofiarom wypadku, zasadnym wydaje się optowanie za tym, aby przyszli uczestnicy ruchu drogowego byli do tego przygotowani. Ponieważ żyjemy pod tym, a nie innym niebem, to jeżeli nie musimy wykazać się wiedzą lub umiejętnościami na egzaminie nie traktujemy ich zdobycia poważnie, to się nazywa "odpuszczamy sobie", ale to nie sprawia, że obowiązek prawny i moralny ustają. Rola świadka zdarzenia, który zatrzyma się, aby pomóc jest nie do przecenienia, szczególnie, jeśli ta osoba pomomoże komuś nam bliskiemu. Jeżeli kursanci przeszliby rzetelne szkolenie na kursie, gdyż te zagadnienia objęte byłyby egzaminem, na pewno z większą odwagą zatrzymywali by się by choćby próbować udzielić pomocy. Oczywiście apteczka w samochodzie to skarb i dziwi brak ustawowego obowiązku posiadania jej w samochodzie, ale nawet przy braku takiego obowiązku, kursanci w trakcie szkolenia zrozumieli by i zaakceptowali konieczność jej posiadania. Dodatkowo dowiedzieliby się, że wytyczne Polskie Rady Resuscytacji z 2010 roku uznają za wystarczające wykonywanie ucisków klatki piersiowej, dużo tlenu zawiera się we krwi, która nie krąży, i w przypadku niechęci do wykonywania wdechów lub braku maseczki uciski wystarczą. Poza tym mieli by szansę dowiedzieć się, że rękawiczki może zastąpić zwykła foliowa torebka założona na rękę, którą w braku bandaża uciskamy silnie krwawiącą ranę u poszkodowanego. Bez apteczki też można pomóc i zadbać o własne bezpieczeństwo, a stres na egzaminie, on pomoże oswoić ten, który towarzyszy prawdziwemu zdarzeniu. To trochę smutne, że mamy tak mało wyobraźni lekceważąc i zdobywanie i weryfikowanie tej wiedzy i tych umiejętności, które mogą okazać się decydujące dla ratowania naszego życia.

PIOTR (czytelnik tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS): Kiedyś podczas podobnych akcji uświadamiających w TV widziałem śp prof Religę. Na pytanie jak by udzielał pomocy ofierze wypadku drogowego padła odpowiedź: dzwonił bym po pogotowie bo tam są fachowcy od tych spraw. Rozumiem medialną nagonkę na udzielanie pomocy, ale fakt jednorazowego odbycia szkolenia niewiele tu daje. Po jakimś czasie zapomina się czynności i sposób ich wykonywania. Poza tym ratownicy zanim wyciągną ofiarę z pojazdu zwykle zakładają kołnierz ortopedyczny zabezpieczający kręgosłup szyjny. Niewłaściwie przeprowadzona akcja może wiecej zaszkodzić niż pomóc. I pewnie dlatego też śp profesor mając inną specjalizację do ofiary wzywał by karetkę pogotowia. Jakiś czas temu osobie ze złamaną nogą usztywniłem złamanie deseczką którą umocowałem bandażem. Przydała się apteczka samochodowa. Oczywiście panowie ratownicy po zastrzyku przeciwbólowym założyli szynę kramera. I nasuwa się pytanie: czy słusznie postąpiłem. Pewnie tak - gdyby karetka jechała długo. Ale przyjechała szybko i czy warto było dokładać bólu tylko po to by za 10 minut jeszcze raz ruszali nogę i zmieniali usztywnienie. Mam nadzieję że postąpiłem właściwie. I kończąc: szkolenie pierwszej pomocy przedmedycznej uważam za potrzebne, ale już na egzaminie to przesada. Żywy (?) człowiek to nie fantom na którym zdaje się egzamin. Wiele osób bardzo żle reaguje na krew i widok ofiary wypadku jest dla nich wstrząsem. "Pomoc" udzielana przez taką osobę może doprowadzic do pogorszenia stanu ofiary. I tłumaczenie że "pomagałem" niewiele wpłynie na roszczenia odszkodowawcze rodziny ofiary. Zaś APTECZKI W SAMOCHODACH POWINNY BYĆ ! I dodatkowo również powinno być odpowiednie wyposażenie takiej apteczki. Ja ma dobrą, ale na rynku jest sporo "apteczek samochodowych" mających na wyposażeniu parę plastrów. To takie ominięcie problemu - podobnie jak gaśnica musi być w aucie, ale nie musi być sprawna. Bo jak udowodnić sprawność gaśnicy bez ważnego atestu? Na dodatek może być przewożona w miejscu dostępnym czyli np w bagażniku... Paranoja