Zestaw pytań w sprawie niekorzystnych zmian dotykających kierowców poprzez wprowadzenie nowego systemu fotoradarów (interpelacja nr 2373) zaadresował do ministra transportu poseł Łukasz Zbonikowski:
Interpelacja (nr 2373)
do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej
w sprawie niekorzystnych zmian dotykających kierowców poprzez wprowadzenie nowego systemu fotoradarów
Szanowny Panie Ministrze!
W połowie 2011 r. weszły w życie nowe przepisy dotyczące fotoradarów, które przesunęły obowiązek ich obsługi ze straży miejskich i gminnych na Inspekcję Transportu Drogowego. Jednocześnie wprowadzono nowy system elektronicznego wysyłania mandatów za wykroczenia zarejestrowane przez te urządzenia: kierowcy otrzymują informację o naruszeniu przepisów ruchu drogowego, jednak nie dostają wraz z nią – tak jak dotychczas – zdjęcia obrazującego rzekome wykroczenie. Mandat ten otrzymuje się po dwóch, a nawet trzech miesiącach, w związku z tym w przypadku, gdy z samochodu korzysta więcej osób, właścicielowi często trudno jest wskazać bez zdjęcia, kto w danym dniu o danej godzinie kierował pojazdem. Jak informuje Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, kierowca zobaczy zdjęcie z fotoradaru dopiero w sądzie, ponieważ wysyłanie zdjęć automatycznie do wszystkich sprawców wykroczeń drogowych jest sprzeczne z interesami organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Uzasadnienie decyzji o niewysyłaniu zdjęć zarówno ze strony ministerstwa, jak i ITD, jest kuriozalne: otóż na niektórych zdjęciach twarz kierującego jest zza szyby słabo widoczna, co - według ITD - zachęca kierowców do handlu punktami karnymi. A gdy właściciel pojazdu nie ma możliwości zobaczenia zdjęcia, nie wie, jaka jest jego jakość i jeśli skłamie, podając sprawcę wykroczenia, wówczas narażony jest na postępowanie karne. Właściciel pojazdu staje więc przed dylematem: albo przyznaje się, nawet jeśli to nie on prowadził w tym czasie pojazd i płaci mandat oraz otrzymuje punkty karne, albo nie wskazuje sprawcy wykroczenia i płaci większą kwotę (kara administracyjna za tzw. “niewskazanie” - do 500 zł), ale nie otrzymuje punktów karnych. Kwestia jest kontrowersyjna i budzi szereg wątpliwości, bowiem wielu kierowców woli zapłacić nawet nie swój mandat niż udowadniać swoją niewinność na kolejnych rozprawach sądowych. Niszczy się w ten sposób panującą od lat regułę: popełniłeś wykroczenie, musisz zostać ukarany, zmieniając ją na: jak zapłacisz, będziesz mieć spokój. Ponadto wojewódzki szczebel ITD podaje właścicielom pojazdów informację, że nie rozsyła mandatów ze zdjęciem ze względu na zalecenia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, co również wydaje się być absurdalnym tłumaczeniem, bowiem, po pierwsze – GIODO nie wydał żadnych zaleceń w tym zakresie, po drugie – nie ma w tym przypadku żadnego niebezpieczeństwa złamania ustawy o ochronie danych osobowych, ponieważ droga przesyłania mandatu nie jest publiczna, zostaje on wysłany przez organ administracyjny wprost do obywatela. Właściciel pojazdu powinien więc mieć możliwość zobaczenia zdjęcia i zweryfikowania, kto kierował pojazdem. Poza tym, jak wskazał GIODO, w momencie wejścia w życie tych przepisów rozpoczął on inspekcję w ITD, która – według wstępnych ustaleń – wykazała brak przygotowania tej instytucji do zawiadywania całością tego systemu.
Kolejną zmianą zafundowaną kierowcom przez ITD jest także ustawienie części fotoradarów w taki sposób, aby robić zdjęcia pojazdów z tyłu. Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego stwierdził, że ma to zdyscyplinować motocyklistów, którzy do tej pory byli bezkarni. Jednakże i to rozwiązanie uderzy przede wszystkim w kierowców samochodów, ponieważ na podstawie zdjęcia zrobionego z tyłu pojazdu, nawet na drodze postępowania sądowego, nie będą oni w stanie określić sprawcy wykroczenia.
Niepokoi także zapis ministra finansów w budżecie państwa na rok 2012, w którym określił on dokładnie kwotę w wysokości 1,2 mld zł jako przychody do budżetu z tytułu mandatów wystawianych kierowcom za wykroczenia. W tym celu przeznaczono ponad 200 mln zł na zakup 300 mobilnych fotoradarów (projekt współfinansowany przez UE), które w ciągu doby mają wykonywać średnio 60 zdjęć. Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego twierdzi, że celem jest poprawa bezpieczeństwa na drogach, a przychody z mandatów są jedynie skutkiem ubocznym, jednak nasuwają się wątpliwości, czy to nie kolejny sposób rządu na łatanie dziury budżetowej, tym razem kosztem kierowców, a nowe fotoradary staną się niebawem maszynką do zarabiania pieniędzy.
Szanowny Panie Ministrze! Proszę o odpowiedź na następujące pytania:
1. Dlaczego zrezygnowano z wysyłania zdjęć właścicielom pojazdów, które zostały zarejestrowane przez fotoradary?
2. Na jakiej podstawie postanowiono nie udostępniać właścicielowi pojazdu głównego dowodu rzekomego wykroczenia drogowego i dlaczego Inspekcja Transportu Drogowego powołuje się na zalecenia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, których GIODO nie wydał?
3. Dlaczego karze się kierowców za niską jakość zdjęć wykonanych przez fotoradary?
4. Jakimi danymi dysponuje Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej dotyczącymi tzw. handlu punktami karnymi?
5. Czy zdjęcia wykonywane przez fotoradary z tyłu pojazdów będą dotyczyły jedynie motocyklistów, czy na ich podstawie będą karani także kierowcy samochodów osobowych? Jak na podstawie takiego zdjęcia ustalić sprawcę wykroczenia?
6. W jaki sposób ustalono dobową liczbę zdjęć w ilości 60, wykonywanych przez fotoradary sprawcom wykroczeń?
7. Dlaczego kwoty 200 mln zł przeznaczonej na zakup nowych fotoradarów nie przeznaczono na budowę i remonty dróg, czyli inwestycje, które zdecydowanie lepiej poprawiłyby bezpieczeństwo na drogach niż kolejne ograniczenia stawiane kierowcom?
Z poważaniem
Poseł Łukasz Zbonikowski
Włocławek, dnia 21 lutego 2012 r.