(513-9)
Od jesieni ubiegłego roku kandydat na kierowcę może zdawać egzamin samochodem, na którym uczył się w szkole jazdy, ale musi za to dodatkowo zapłacić. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju nie widzi w tym nic niestosownego - komentuje istniejącą sytuację “Gazeta pl Kielce”. Przed egzaminem kat. B pobierana jest oplata 140 pln, i nie ma tu znaczenia czy jest to pojazd ośrodka egzaminowania czy szkolenia. W tym drugim przypadku w osk kursant płaci dodatkowo 50 zł. Tak jest w Kielcach i zapewne wszystkich innych miastach w Polsce. Dlaczego mam płacić dwa razy? - pyta czytelnik dziennika. Co w tej sprawie szkoleniowcy? Artur Pluta, szef szkoły jazdy “ENIGMA” mówi: Idziemy klientom na rękę, cena nie jest wygórowana. To koszt dodatkowej godziny jazdy. Na dodatek czasami cała procedura trwa dłużej, bo nie wiadomo, który w kolejce do egzaminu będzie nasz kursant. W tym czasie nie można go wykorzystywać do szkolenia - tłumaczy. Zaznacza, że Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego nie rekompensuje szkołom jazdy, że korzystają z ich samochodów. - To byłoby jakieś rozwiązanie - twierdzi Pluta. A ośrodek egzaminowania: "Zgodnie z rozporządzeniem ministra (...) pobierana jest opłata w wysokościach określonych dla każdej kategorii. W rozporządzeniu nie ma żadnej delegacji dla WORD-ów do samodzielnego kształtowania wysokości opłat" - odpowiada e-mailem Czesław Dawid, dyrektor kieleckiego WORD-u. I resort: Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, podkreśla, że to kandydaci decydują, jakim samochodem będą zdawać egzamin, a WORD-y muszą zapewnić swoje samochody. Tłumaczy, że w opłacie za przeprowadzenie egzaminu praktycznego "znaczącą część stanowi wynagrodzenie egzaminatora i koszty udostępnienia infrastruktury. Koszty eksploatacyjne pojazdu nie przekraczają jednej trzeciej wysokości tej opłaty". Dalej rzecznik wyjaśnia też, że "w przypadku przeprowadzania egzaminu państwowego pojazdem WORD-u nie są brane pod uwagę dodatkowe koszty zarówno administracyjne (wprowadzenie danych samochodu, przyjęcie dodatkowych oświadczeń), jak i przeprowadzanej przez dodatkowego pracownika WORD-u weryfikacji sprawności technicznej i odpowiedniego przystosowania podstawionego pojazdu do wymagań egzaminu. Te koszty są porównywalne z kosztami eksploatacyjnymi pojazdów WORD-u" - podsumowuje Popa. Możliwość jest, niezwykle rzadko wykorzystywana. Czy zmiana przepisu była potrzebna?