W życie wchodzi nowela Kodeksu karnego z dnia 25 listopada 2010 r. Pijany rowerzysta może dostać zakaz jeżdżenia rowerem, ale nie zawsze straci jednocześnie prawo jazdy na samochód. Decyzję podejmie sąd. Tu istotną zmianą jest fakt, że rowerzysta nie będzie obligatoryjnie karany zakazem prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych. – To słuszna zmiana. Sąd powinien brać pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy, które towarzyszyły popełnieniu czynu zabronionego – przekonuje dr Monika Zbrojewska, ekspert prawa karnego z Uniwersytetu Łódzkiego. Dodaje, że zakaz prowadzenia np. wyłącznie roweru czy tylko samochodu osobowego jest lepszym rozwiązaniem, bo kara jest wtedy proporcjonalna do szkodliwości popełnionego czynu. Zmianę wymusił Trybunał Konstytucyjny wskazując, że dotychczasowe prawo surowiej karało nietrzeźwych rowerzystów niż kierowców samochodów. Nowy przepis oczywiście nie daje gwarancji, że kierowca nie straci prawa jazdy za prowadzenie roweru po wypiciu alkoholu. Jego brzmienie pozwala na ukaranie rowerzysty zakazem prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Po rozpatrzeniu okoliczności zdarzenia decyzję podejmie sędzia. Intencją ustawodawcy było złagodzenie prawa wobec pijanych rowerzystów na drogach lokalnych, już za wjazd na drogę ekspresową kara będzie surowa.
O wadze problemu świadczą statystyki sądowe: w 2008 r. przed sądem za jazdę po pijanemu stanęło 70 tys. osób, rok później wynik był nieco lepszy – 68 tys. osób, ale w 2010 r. znów było ich 70 tys. Liczba złapanych nietrzeźwych rowerzystów od lat utrzymuje się na porównywalnym poziomie. W styczniu tego roku liczba ujawnionych kierujących pojazdami niemechanicznymi pod wpływem alkoholu wzrosła o 2300 osób. Wyrok za jazdę w stanie nietrzeźwości odsiaduje dziś ponad 2,5 tys. rowerzystów, kilkuset czeka na odbycie kary, a ponad 40 tys. dostało wyrok w zawieszeniu.