Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał świdnicki sąd Czesława G., kierowcę autobusu, który rok temu wjechał autobusem pod zbyt niski wiadukt. W wyniku wypadku ucierpiało ponad 30 uczniów szkoły podstawowej, którzy jechali tym autokarem. Wyrok nie jest prawomocny. Ponadto Czesław G. ma trzyletni zakaz prowadzenia autobusu. Według przewodniczącej składu sędziowskiego Małgorzaty Skiby kara jest współmierna do czynu, bowiem kierowca nigdy wcześniej nie był karany. - Zdaniem sądu Czesław G. nie dopuści się w przyszłości ani podobnego przestępstwa, ani żadnego innego - mówiła przewodnicząca. Dodała, że "swoim zachowaniem oskarżony wykazał, że nie powinien prowadzić autokaru, albowiem nie zauważył znaku drogowego informującego o wysokości wiaduktu". Skazany to 60-letniego Czesława G. Oskarżono go o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym oraz o narażenie na utratę zdrowia 48 osób. Do wypadku, w którym zostało rannych ponad 30 dzieci, doszło w marcu 2009 r. Mężczyzna przyznał się do winy i wyraził skruchę. Kierowca wiózł szkolną wycieczkę wysokim jednopiętrowym autokarem. Mężczyzna źle ocenił wysokość wiaduktu i wbił się w jego sklepienie, zrywając dach autobusu niemal do połowy. Rannych zostało ponad 30 pasażerów, w tym siedmiu z nich odniosło poważniejsze, ale nie bardzo ciężkie, obrażenia. Tuż po wypadku do szpitali trafili nie tylko pasażerowie autobusu, ale i sam kierowca, który przeszedł załamanie nerwowe. Po wyjściu ze szpitala Czesław G. przyznał się do stawianych mu zarzutów. Zawodowe prawo jazdy miał od 18. roku życia. Wcześniej wielokrotnie jeździł takimi autokarami i znał ich gabaryty. Jak wynika z ekspertyzy biegłych - wiadukt był źle oznakowany. Prokuratura ustaliła, że kilkaset metrów przed nim ustawiony był tylko jeden znak informujący, iż obiekt ma 2,9 m wysokości. Biegli orzekli, że zgodnie z obowiązującymi przepisami była to niewystarczająca informacja.