(PD@N fot. 488-10)
Zniknęła z dnia na dzień. Razem z pieniędzmi wpłaconymi przez kursantów i unikalnymi kodami dostępu do ich profili szkoleniowych. Szefowa szkoły nauki jazdy z Zabrza oszukała około dwudziestu niedoszłych kierowców. Po pomoc zwrócili się do policji, która próbuje odnaleźć kobietę. Jeśli się to nie uda, kursanci prócz pieniędzy mogą utracić możliwość kontynuowania nauki w innym ośrodku przez najbliższe dwa lata - donoszą media. Niedoszłym kierowcom nadane zostały indywidualne profile kandydatów. Te są ważne przez dwa lata. W razie rezygnacji z kursu - jest wyjście. "- Kierownik ośrodka szkolenia kierowców przesyła w postaci elektronicznej właściwemu organowi wydającemu prawo jazdy lub pozwolenie informację o przerwaniu szkolenia przez osobę szkoloną (...) w celu udostępnienia przez ten organ profilu kandydata na kierowcę kolejnemu podmiotowi prowadzącemu szkolenie dla tej osoby" - zapisano w przepisach. A co w sytuacji, gdy nie ma kierownika ośrodka? Panią kierownik ośrodka poszukują kandydaci na kierowców, szukają policjanci. Nie ma też umów: - Umowy po ich zawarciu zdeponowała właścicielka szkoły nauki jazdy, nie pozostawiając żadnej kserokopii uczestnikom kursu - mówi asp. szt. Marek Wypych, Komenda Miejska Policji w Zabrzu. Jedyne wyjście to zamknięcie szkoły. Po przeprowadzeniu kontroli. Ta jednak, póki co jest niemożliwe. - mówi Elżbieta Sikora, Wydział Komunikacji UM Zabrze. Niestety tu także sytuacja patowa - szkoła nieczynna. Czy kursanci mają szanse dowieść swoich racji? Czy tu mamy do czynienia z luką prawną.