Rok zajęło bielańskim urzędnikom wydanie prawa jazdy kierowcy bez adresu - czytamy w “Życiu Warszawy”. Przy składaniu wniosku o prawo jazdy Marcin D. nie podał adresu zamieszkania, bo nie ma meldunku. Jednak stwierdził, że skoro ustawa - Prawo o ruchu drogowym tego nie wymaga, to urzędnicy muszą wydać dokument. Po miesiącu dowiedział się, że bez podania adresu prawa jazdy nie dostanie. - Rzeczywiście, ustawa nie wymaga podawania adresu - mówi Claudia Frendler-Bielicka, radca prawny Biura Administracji miasta. Ale urzędników obowiązują także rozporządzenia wykonawcze, regulujące np. jak ma wyglądać prawidłowo wypełniony wniosek i dokument prawa jazdy. A one mówią, że adres jest konieczny - tłumaczy. Przepychanki z urzędnikami trwały osiem miesięcy. W końcu pan Marcin dostał odmowę na piśmie i złożył skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które przyznało mu rację. Podobnie wypowiedział się rzecznik praw obywatelskich, który uznał, że “brak jest podstaw do odmowy wydania prawa jazdy”. Mimo tego bielańscy urzędnicy po raz kolejny odmówili wydania dokumentu. – Zasłaniali się m.in. tym, że system komputerowy nie przyjmie formularza bez wypełnienia rubryki “adres”. Dodatkowo używali argumentu, że... trudno się będzie ze mną skontaktować. Niedoszły kierowca po raz kolejny odwołał się do SKO. Kolegium znów przyznało mu rację i skrytykowało urzędników: “upór organu gminy w tej sprawie budzi zdziwienie“. W przypadku braku zmiany decyzji kolegium zapowiedziało też złożenie wniosku o postępowanie dyscyplinarne dla urzędników. Po tej decyzji prawo jazdy zostało wydane. Mieliśmy związane ręce. W pierwszym wyroku SKO odniosło się tylko do zapisów ustawowych. Dopiero w drugim narzuciło nam interpretację rozporządzeń - wyjaśnia Frendler-Bielicka. - Nam samym nie wolno dowolnie interpretować przepisów. Teraz urzędnicy w Warszawie zapewniają, że nie będą zwlekać z wydaniem prawa jazdy osobom bez miejsca zamieszkania.