(Fot.: PD@N 408-6)
W Warszawie Zbigniew Kąkol, zastępca naczelnika wydziału ogólnomiejskiego straży miejskiej, zaprezentował działający od około dwóch tygodni, system, nazwany "mandaty on-line". - Na razie podłączyliśmy do niego dwa fotoradary, ale jest tak skonstruowany, że może obsługiwać ich nieograniczoną liczbę – informował Kąkol. Program ma na celu ograniczyć papierkową robotę przy wystawianiu mandatów.
Działanie systemu “mandaty on-line” - fotoradar robi zdjęcie, a po kilku sekundach trafia ono do komputera strażniczki miejskiej, która urzęduje przy ul. Mokotowskiej. To grafik, która przeprowadza wstępną obróbkę. Sprawdza, czy zdjęcie nadaje się jako dowód w sprawie o wykroczenie. Może je wykadrować, rozjaśnić. Białym kwadratem zasłania też twarz ewentualnych pasażerów. Twarz kierowcy, sprawcy wykroczenia, jako bezpośrednio zainteresowanego w postępowaniu, pozostaje czytelna. Komputerowy program sam rozpoznaje numer rejestracyjny pojazdu i "podpina" te dane pod zdjęcie. W cyfrowym pliku z fotografią jest też informacja o dacie, godzinie, miejscu popełnienia wykroczenia i prędkości, z jaką poruszał się pojazd. Tak obrobione zdjęcie trafia do kolejnego pracownika straży. Wysyła pytanie do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, a po chwili dostaje pełne dane właściciela auta. Sprawdza, czy wszystkie są prawidłowe i wciska w systemie opcję "drukuj". Po chwili z drukarki wysuwa się zaadresowana koperta i dwie gęsto zapisane kartki papieru. Czynności trwają około kwadransa. Kilka dni później właściciel auta dostaje pełną informację o popełnionym wykroczeniu. A wraz z nim oświadczenie, które musi wypełnić, jeśli zgadza się na przyjęcie mandatu. Oświadczenie trafia do trzeciego strażnika, który odszukuje w systemie sprawę. Nie potrzebuje niczego wpisywać do komputera. Program sam wypełnia druczek mandatu wszystkimi danymi, łącznie z kwotą do zapłacenia. Ta też jest ustalana automatycznie, w zależności od tego, o ile kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość. Taki mandat jest drukowany i ponownie wysyłany do kierowcy, który ma siedem dni na jego opłacenie.