“Dziennik Gazeta Prawna” przypomina, iż na przełomie 2012 i 2013 r. w ramach budowy centrum automatycznego nadzoru nad ruchem zacznie działać system informatyczny, który będzie analizował każde zdjęcie z fotoradaru i w praktyce wystawiał mandaty. Procedury przyspieszą, ale sfotografowani kierowcy będą zdani na błąd komputera. To właśnie budzi największe obawy ekspertów, zwłaszcza że fotoradary czasem popełniają błędy, a system niekoniecznie wszystkie wychwyci. Jarosław Tetrycz, ekspert w dziedzinie pomiaru prędkości i biegły sądowy wątpi czy system wychwyci np. pojazd poruszający się na biegu wstecznym lub czy gdy w kadrze znajdzie się jednocześnie kilka pojazdów będzie możliwe określenie tego, które przekracza prędkość itd. itp. W sytuacji, gdy przy wystawianiu mandatów GITD przejdzie z trybu wykroczeniowego na tryb postępowania administracyjnego - jak zapowiedziano - pomyłki będą mogły być wyjaśniane dopiero w sądzie. Marcin Flieger z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, zaznacza, że trwa jeszcze procedura przetargowa, więc na razie można mówić jedynie o założeniach. – Planujemy, że system powinien wychwycić pewnego rodzaju anomalia podające dane zdjęcie w wątpliwość. Będziemy dysponować katalogiem tego rodzaju wątpliwych sytuacji. Jeśli system wykryje jedną z nich, przekaże zdjęcie do weryfikacji ręcznej. Wtedy pracownik GITD podejmie decyzję, czy na podstawie danej fotografi wygenerować wezwanie - zapewnia. Eksperci odpowiadają, że w dalszym ciągu to system będzie decydował, czy człowiek powinien przyjrzeć się zdjęciu. Wskazują też przykład Rosji i Arabii Saudyjskiej, gdzie działają znacznie bardziej nowoczesne fotoradary, wyodrębniające z kadru pojedyncze auta, przez co nie ma wątpliwości, którego pojazdu dotyczy pomiar.