Świętokrzyskie sądy są zasypane przez sprawy pijanych kierowców. To efekt zarządzenia ministra Ziobro, który zalecił surowsze traktowanie za jazdę po kielichu. Również takich, którzy dobrowolnie poddali się karze – informuje “Gazeta Wyborcza”. “Takiego zalewu apelacji z prokuratury dawno nie widziałem. Od początku listopada do wydziału codziennie wpływa po kilkanaście wniosków prokuratury, która apeluje o ponowne rozpatrzenie przez sąd drugiej instancji spraw kierowców zatrzymanych na jeździe po pijanemu. Na rozpatrzenie czeka już około 200 spraw. Dla porównania, jeszcze w październiku takich wniosków było tylko kilkanaście miesięcznie. W praktyce oznacza to znacznie więcej pracy dla sędziów, a dla zainteresowanych dłuższe oczekiwanie na rozprawy – wyjaśnia sędzia Wojciech Arczyński, przewodniczący Wydziału Karno-Odwoławczego w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Zdaniem prokuratorów i sędziów to efekt pisma, które w lipcu wystosował prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro do prokuratur. To były wytyczne dotyczące ostrzejszego traktowania nietrzeźwych kierowców. Miało to związek z dużą liczbą takich osób na drogach i oczekiwaniami społeczeństwa, żeby walczyć z tym bulwersującym zjawiskiem. Nie traktowano go jako coś niezwykłego, bo to normalne, że minister w ten sposób informuje o jakiś założeniach swojej polityki - mówi Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach, i wyjaśnia, że trudno powiedzieć, ile takich apelacji od tego czasu trafiło do sądu okręgowego. Co ciekawe, apelacje dotyczą również wyroków, które zapadły po dobrowolnym poddaniu się karze przez pijanych kierowców. To mechanizm, w którym zatrzymany po pijanemu kierowca zgadzał się na karę proponowaną przez prokuraturę i pisze odpowiedni wniosek. W efekcie sprawa najczęściej kończyła się na pierwszej rozprawie.
Mirosław Gajek, prezes sądu okręgowego. Nie mam wątpliwości, że sama idea bardziej zdecydowanej walki z pijanymi kierowcami jest jak najbardziej słuszna. Słyszałem o piśmie ministra Ziobro, ale jestem ostrożny w ocenianiu jego efektów. Nie sądzę jednak, że wyższe wyroki sądów będą antidotum, bo tak naprawdę już są osoby skazane kilka razy za jazdę po pijanemu, które straciły prawo jazdy, a nadal jeżdżą. Dla mnie to raczej kwestia wspólnej walki policji, prokuratury, sądu i całego społeczeństwa. Bo największym wrogiem jest przyzwolenie społeczne. I tu nie pomoże jakaś akcja, ale ogólna zmiana podejścia społeczeństwa do pijanych kierowców, bo przecież ktoś z nimi pił, potem widział, jak wsiadają do samochodów. W efekcie po częstych apelacjach prokuratorskich, które przecież są jak najbardziej zgodne z prawem, sądy mają teraz znacznie więcej pracy, ale trudno mówić o tym, że będą wydawane wyższe wyroki. To przecież indywidualna sprawa konkretnych osób i konkretnych spraw.