Można powiedzieć - a jednak. W odpowiedzi na interpelację poselską sekretarz stanu w ministerstwie transportu Tadeusz Jarmuziewicz niedawno odpowiadał, iż ekrany są instalowane zgodnie z prawem, a tu informacja o wszczęciu śledztwa. Media grzmiały natomiast, iż blisko połowa ekranów akustycznych powstała niepotrzebnie, a firmy je produkujące zarabiają fortunę. Informacji o wszczęciu postępowania udzieliła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, ona właśnie wszczęła śledztwo w sprawie ekranów akustycznych stawianych przy autostradach “tam, gdzie nie były potrzebne”. Śledczy będą badać, czy urzędnicy resortu środowiska naruszyli prawo, nie zmieniając rygorystycznych norm z 2007 r. W październiku 2012 r. prokuratura podjęła postępowanie sprawdzające pod kątem ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Przez dłuższy czas prokuratora nie dostawała żądanych informacji od resortu środowiska, które w końcu napłynęły. - Po ich uzyskaniu 31 grudnia 2012 r. wszczęliśmy śledztwo w sprawie możliwego niedopełnienia obowiązków w okresie od 2008 r. do maja 2012 r. przez funkcjonariuszy zobowiązanych do tworzenia przepisów dotyczących dopuszczalnych poziomów hałasu - powiedział rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura. Wyjaśnił, że chodzi o zaniechanie zmian w rozporządzeniu ministra środowiska z czerwca 2007 r. ws. dopuszczalnych poziomów hałasu, które zawierało wygórowane limity dopuszczalnego hałasu na drogach. Prokurator dodał, że skutkiem tego zaniechania było wydawanie dodatkowych pieniędzy przy budowie autostrad i tras szybkiego ruchu z powodu konieczności wznoszenia przy nich ekranów akustycznych. Według prokuratury było to działanie na szkodę interesu społecznego. Ślepokura powiedział, że prokuratura wystąpi teraz do ministerstwa o dokumentację całej sprawy; zaczną się też przesłuchania urzędników resortu.