Wiceminister transportu Tadeusz Jarmuziewicz nie ponosi odpowiedzialności - ani bezpośredniej, ani pośredniej - za brak zaświadczeń dla kierowców przewożących towary niebezpieczne - takie zapewnienie uzyskał od szefa resortu transportu Sławomira Nowaka Donald Tusk. Jeszcze kilka dni temu premier mówił, że czeka na dalsze decyzje personalne po zamieszaniu z brakiem ADR-ów - informuje RMF 24. Taką wypowiedź mieli usłyszeć dziennikarze podczasczwartkowego spotkania z dziennikarzami w Brukseli. Premier miał powiedzieć, że minister Nowak "jest przekonany, iż wiceminister Jarmuziewicz nie ponosi ani bezpośredniej, ani pośredniej odpowiedzialności za to konkretne wydarzenie". Konsekwencje służbowe poniósł jeden z wicedyrektorów, który bezpośrednio sprawą się zajmował - dodał premier. Analizujący wypowiedź przywołują, iż w ubiegłym tygodniu szef rządu mówił natomiast, że czeka na kolejne dymisje w związku z zamieszaniem wokół ADR-ów. Stwierdził wówczas, że dymisja wicedyrektora jednego z departamentów przy takim bałaganie to za mało. W ocenie premiera, w tej trudnej sprawy problemem jest spór między wojewodami a marszałkami o sposób sfinansowania zaświadczeń. Będę chciał, żeby wojewodowie zareagowali - to znaczy, żeby doprowadzili do maksymalnie szybkiego wydania tych certyfikatów, a później najwyżej będziemy oczekiwali od marszałków zwrotu nakładów na to poniesionych - wyjaśnił premier.