W Częstochowie odbyła się apelacja w sprawie wypadku drogowego, w którym jedna z ofiar zmarła. Na przejściu dla pieszych kierowca potrącił trzy osoby. Jedna z nich zmarła. Sąd Okręgowy w Częstochowie utrzymał decyzję o umorzeniu postępowania wobec kierowcy. Wyrok okazuje się, iż nie satysfakcjonuje stron. Kierowcy, który spędził w areszcie 8 miesięcy. Ani poszkodowanych i ich bliskich. Zdarzenie miało miejsce16 maja 2006 r. podczas porannego szczytu komunikacyjnego kierowany przez Waldemara M. mercedes nagle zjechał z jezdni, przejechał przez pas zieleni wjechał na chodnik, ominął wiatę przystankową i popędził dalej, przejechał tory tramwajowe i na przejściu, gdy piesi mieli zielone światło, potrącił emerytkę, gimnazjalistkę i 49-letniego mężczyznę. Ciężko ranne kobiety trafiły do szpitala, mężczyzna zmarł. Mercedes zatrzymał się dopiero po przejechaniu około 200 m na latarni po drugiej stronie skrzyżowania. - Z tak irracjonalnym zachowaniem nie mieliśmy nigdy do czynienia - mówili potem śledczy. M. w chwili wypadku był trzeźwy, nie brał narkotyków, leków psychotropowych. Jako zawodowy kierowca z ponad 40-letnim stażem przejechał ponad milion kilometrów. Początkowo sprawca wyjaśniał, że wjechał na chodnik, bo w pięcioletnim mercedesie zablokowały się wszystkie mechanizmy, z hamulcami włącznie, i auto samo zaczęło przyspieszać. Biegli stwierdzili, że pojazd miał sprawne układy mechaniczne oraz hamulce i kierowca miał możliwość zatrzymania samochodu. M. zaczął twierdzić, że tuż przed wypadkiem miał zanik pamięci, że "zatkała mu się żyła w mózgu". W tej ostatniej sprawie biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, po trzech latach od wypadku uznali, że M. mógł mieć chwilowy udar mózgu, a tym samym zanik pamięci w momencie wypadku. Po tej opinii sąd uznał niepoczytalność sprawcy i umorzył postępowanie. Od wyroku odwołali się prokuratura i poszkodowani, w tym rodzina zmarłego w wyniku wypadku mężczyzny, ale też Waldemar M., domagając się uniewinnienia. Sąd okręgowy właśnie - jako niezasadne - odrzucił wszystkie apelacje, podtrzymując prawomocnie wyrok o umorzeniu postępowania z powodu niepoczytalności Waldemara M. w momencie wypadku. Sąd uznał, że w I instancji nie popełniono żadnego błędu w ocenie dowodów. Od tego wyroku przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego. Poza poszkodowanymi chce tego także Waldemar M., by potwierdzić swoją całkowitą niewinność. Szanse ma nikłe, bo prawo wyklucza uniewinnienie przy umorzeniu postępowania sądowego wobec osoby uznanej za niepoczytalną w chwili popełnienia przestępstwa.