Legislacja

„Sprzedałeś” punkty? Grozi Ci kara trzech lat więzienia

5 kwietnia 2010

Prokuratura rejonowa w Białymstoku prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości przy wystawianiu mandatów przez straż miejską. Podejrzane są te wypisane na podstawie zdjęć z fotoradaru - donosi “Gazeta pl”. (15-12-09, 20:03)Śledztwo jest efektem kontroli wykonanej przez policjantów z białostockiej komendy. Sprawdzili oni, jak strażnicy obsługują swój jedyny fotoradar i w jaki sposób później rozliczają kierowców. Okazało się, że są poważne wątpliwości co do tego, komu były wystawiane mandaty. Przykładowo, jeżeli na fotografii wykonanej przez maszynę widać, że za kierownicą zbyt szybko pędzącego samochodu siedziała kobieta z długimi jasnymi włosami, to potem okazywało się, iż mandat wypisywany był na łysego mężczyznę – informuje dziennik. Śledztwo dotyczy tylko ewidentnych przypadków, kiedy jakość zdjęcia pozwala bez najmniejszego problemu rozpoznać, kto siedział za kierownicą. Fotografie, na których sylwetka kierującego lub jego twarz jest nieostra lub w inny sposób niemożliwa do identyfikacji, od razu są odrzucane - wyjaśnia Dorota Antychowicz, zastępca szefa w Prokuraturze Rejonowej w Białymstoku. - Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Sprawa wstępnie została zakwalifikowana jako niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych - dodaje prokurator Antychowicz. Rzecznik białostockich strażników miejskich Jacek Pietraszewski przyznaje, że kiedy jego formacja otrzymała fotoradar, nie było precyzyjnie określonych procedur jego obsługi, nie wyznaczono konkretnych osób do jego używania czy późniejszego rozliczania kierowców. Teraz to wszystko poprawiono. Jak komentuje gazeta - jeżeli potwierdzą się nadużycia straży miejskiej, zagrożone mogą być też osoby, które godziły się na przyjęcie nie swojego mandatu, oraz te, które karę powinny otrzymać, a tego uniknęły. Kodeks karny określa to przestępstwo jako wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Bez znaczenia jest to, czy tylko pomogliśmy znajomemu uniknąć kary, czy "kupiliśmy" bądź "sprzedaliśmy" punkty karne. Grozi za to do trzech lat więzienia.