Legislacja

Trzeba wyeliminować ośrodki zaniżające ceny kursów

22 lutego 2012

c532a013e14362ec450009ae9ba74e1c57ffb3ac(Fot.: PD@N 418-15)

Dariusz Gil - Sekretarz SOSK. Od roku 1983 związany ze Stołecznym Klubem Motorowym, Organizator szkoleń na karty rowerowe i motorowerowe, turniejów wiedzy o ruchu drogowym, zajęć z młodzieżą. Od 1983 roku instruktor i wykładowca nauki jazdy, od 1991 do chwili obecnej właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców “DUET” w Warszawie. Od roku 1994 ratownik drogowy. Współorganizator SOSK Warszawa.

Pytanie redakcji tygodnika PD@N:To już kolejny rok dyskusji nad kształtem ustawy o kierujących pojazdami. Ustawa jest, choć są oczekiwania jej nowelizacji. Jest także pierwszy kształt rozporządzeń wykonawczych do niej - te spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem środowiska. Co Pana zdaniem przede wszystkim powinno zostać poprawione w wymienionych aktach?

Odpowiedź Dariusza Gila:Na temat ustawy i rozporządzeń toczy się burzliwa dyskusja w całej Polsce. Myślę, że najpilniejsze do załatwienia są następujące tematy:

-nadmiernie rozbudowana sprawozdawczość administracyjna i szkoleniowa OSK;

-wzór karty przeprowadzonych zajęć w OSK;

-wprowadzenie karty kursanta uzyskiwanej w starostwie;

-brak logiki i konsekwencji w minimach programowych;

-nierównoprawne traktowanie podmiotów gospodarczych w branży szkolenia kierowców - brak możliwości organizowania szkoleń e-learningowych przez ośrodki specjalizujące się w jednej kategorii; taka możliwość, bez podania racjonalnych przyczyn została zarezerwowana wyłącznie dla “superośrodków”;

-nieuzasadnione pozbawienie OSK prawa do doszkalania osób posiadających prawo jazdy;

-odebranie OSK możliwości prowadzenia kursów dla instruktorów;

-zarezerwowanie możliwości prowadzenia specjalistycznych kursów dla młodych kierowców (pomiędzy 4 a 8 miesiącem posiadania prawa jazdy) tylko dla “superośrodków”;

-trzydniowe, coroczne warsztaty szkoleniowe dla instruktorów; w proponowanej formie koszt to kilka tysięcy złotych, pokrywanych przez pracodawcę lub instruktora.

Pytanie:Na łamach tygodnika PD@N prowadzimy sondę poświęconą wnioskowi o dopuszczeniu do egzaminu państwowego także pojazdów szkoleniowych, stanowiących własność osk. Obserwujemy ograniczone zainteresowanie sprawą, choć wcześniej spotkaliśmy się z entuzjastycznymi i emocjonalnymi apelami. Skąd - pana zdaniem - tak niskie zainteresowanie, a może niska aktywność, przecież to sprawy tak istotne dla środowiska? Czy może wcale niekorzystnie byłoby dopuszczenie pojazdów ośrodków szkolenia kierowców do udziału w egzaminie.

Odpowiedź:Trudno mi powiedzieć, dlaczego jest niskie zainteresowania tą sondą - może nie do wszystkich dotarła, albo nie wszyscy wierzą, że można jeszcze coś zmienić? Myślę, podobnie zresztą jak wielu kolegów, których znam, że dopuszczenie do egzaminu pojazdów szkoleniowych OSK byłoby korzystne, zarówno dla zdających osób jak i dla OSK. W większości państw Europy, poza Polską i Litwą, jest możliwość egzaminowania z wykorzystaniem samochodów należących do ośrodków szkolenia kierowców.

Po pierwsze, egzamin na prawo jazdy jest przede wszystkim ogromnym stresem, a dodatkowo dochodzi jeszcze nowy samochód (nawet w ramach tej samej marki występują różnice - sprzęgło, hamulec, wspomaganie).

Po drugie, możliwość zdawania na samochodach ośrodków zlikwidowałaby rujnujący wpływ wymiany samochodów na OSK (wymuszanej przez rynek) związanej z wymianą samochodów w WORD.

Po trzecie, dopuszczenie samochodów OSK łączyłoby się z koniecznością obecności instruktora podczas egzaminu. Egzaminator mógłby zająć się bardziej egzaminowaniem, sprawdzaniem możliwości zdającego a nie pilnowaniem go i zapewnianiem bezpieczeństwa podczas jazdy - tym powinien zajmować się instruktor. Tak było kiedyś, przed wprowadzeniem WORDów. Zakończyłoby to anonimowość instruktorów, którzy dzisiaj znani są tylko z numeru, a nie z nazwiska. Perspektywa świecenia oczami przed egzaminatorem i wyszkoloną przez siebie osobą na egzaminie, skutecznie zwiększyłaby odpowiedzialność szkolących.

Pytanie:A jaka jest Pana opinia w sprawie potrzeby ustalenia ceny minimalnej za szkolenie kandydatów na kierowców.

Odpowiedź:Trudno nie zgodzić się z faktem, że ceny za kurs w niektórych regionach (na przykład w Warszawie) są niepokojąco niskie. Biorąc pod uwagę koszty prowadzenia ośrodka i porównując ceny za godzinę jazdy w OSK na przykład z ceną za godzinę egzaminu w WORD, wydaje się, że tak niskie ceny muszą być poniżej lub na granicy kosztów własnych. Odbija się to niekorzystnie na jakości szkolenia oferowanego przez takie ośrodki i wymusza niezdrową walkę cenową. Ta patologiczna sytuacja powinna być jakoś rozwiązana - albo poprzez wprowadzenie ceny minimalnej, albo przez wyeliminowanie ośrodków zaniżających ceny kursów, z którymi konkurować muszą pozostałe ośrodki. Prof. A. Wiliński - Dyrektor Instytutu Winfor – na łamach “Drogowskazu” nr 18 pisze (*) - “Wyższa cena to eliminacja nieuczciwych praktyk i faktycznego braku szkolenia. (...) Przy narzuconych ustawowo cenach minimalnych zmniejszy się liczba złych szkół, wystąpi wyraźna poprawa jakości szkolenia, migracja kandydatów w kierunku szkół lepszych”.

Pytanie:I jeszcze prośba o ocenę i wskazanie powodów tak niskiej zdawalności na egzaminach na prawo jazdy.

Odpowiedź:Wygórowane wymagania egzaminacyjne, zwracanie uwagi na drobiazgi zamiast na ogólną umiejętność sprawnego poruszania się w ruchu drogowym kandydata na kierowcę. Duży stres na egzaminie, dodatkowo spotęgowany po pierwsze przesiadką do nowego samochodu bez przygotowania, po drugie nieobecnością instruktora (przepis o obecności instruktora jest martwy, bo żaden instruktor nie poświęci pół dnia na egzamin). System zdawania w WORD-ach, który oprócz problemów dla OSK, o których pisałem wyżej, sprzyja też subiektywnej ocenie przez egzaminatora, a ponadto stwarza proporcjonalną zależność między liczbą oblanych egzaminów a sytuacją finansową WORD. Pewien wgląd w tę kwestię daje raport ze zdawalności z 49 WORD-ów, opublikowany niedawno przez Izbę OSK. (**). W raporcie czytamy: [...] Wykres obrazuje dramatyczne zmniejszenie się w 2010 r. liczby egzaminów kat. B (średnio globalnie o ok. 20%) [...] Spadki te są konsekwencją procesów demograficznych i tendencja ta będzie się utrzymywać przez kilkanaście kolejnych lat! Efektem tak głębokiej tendencji malejącej liczby egzaminów na prawo jazdy - w perspektywie najbliższych lat zapewne będzie:

1)istotne zmniejszenie przychodów WORD-ów, które od 01.01. 2013 r / stosownie do ustawy z 05.01.2011r o kierujących pojazdami / zostaną zrekompensowane wpływami z masowych kursów dokształcających w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego ( art. 93), którym zgodnie z art. 91 ust.2 będą poddawani wszyscy kierowcy w okresie próbnym pomiędzy 4 - 8 miesiącem po otrzymaniu po raz pierwszy prawa jazdy kat. B;.

2)jeszcze mocniejsza presja WORD-ów na Ministerstwo Infrastruktury celem uzyskania podwyższenia ceny urzędowej za egzamin na prawo jazdy ( nie zmienianej od 2006 r );

3)istotny spadek zapotrzebowania na egzaminatorów i “zamrożenie” zatrudniania nowych. Absolwenci aktualnych i przyszłych kursów kwalifikacyjnych dla kandydatów na egzaminatorów (organizowanych przez WORD-y) - raczej nie znajdą zatrudnienia.

4)dalszy spadek i tak żenująco niskiego średniego wskaźnika zdawalności egzaminów na prawo Jazdy (ok. 31%) jako najprostszy sposób wzrostu przychodów.

Bezpośrednia zależność kondycji finansowej WORD od liczby niezdanych egzaminów może mieć wpływ na zaostrzoną politykę kryteriów zdawalności i stawianie kandydatom zbyt wysokiej poprzeczki, aby ponownie zdawali egzamin.

Źródła:

(*) http://www.prawojazdy.com.pl/files/drogowskaz/nr18.pdf

(**) http://dane.izbaosk.eu/dokumenty/raport-egzaminy.pdf

Dziękuję za wypowiedź. Rozmawiała Jolanta Michasiewicz