Państwa Unii Europejskiej będą się wymieniać informacjami, które pomogą zidentyfikować kierowców przekraczających prędkość – donosi “Rzeczpospolita”. A także jeżdżących po pijanemu, bez pasów i na czerwonym świetle. Te przekroczenia przepisów to powód 3/4 wypadków śmiertelnych w UE. Projekt nowej dyrektywy przygotowany przez unijnego komisarza ds. transportu Jacques’a Barrota ma to zmienić. Chce on ujednolicić zasady karania i ścigania piratów drogowych na terenie całej Unii. Obecnie kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość za granicą (w innym państwie UE), pozostaje z reguły bezkarny. Fotoradary nie mogą bowiem ustalić jego tożsamości. Podobnie jest w czasie kontroli drogowej. Policjanci nie mają środków, by potwierdzić dane złapanego na jeździe po pijanemu zagranicznego kierowcy i jego auta. Źle to wpływa na bezpieczeństwo drogowe, bo karani są tylko krajowi sprawcy wykroczeń. Przykładowo we Francji zagraniczni kierowcy stanowią 5,1 proc. użytkowników dróg, ale są sprawcami aż 15 proc. przekroczeń prędkości. W Luksemburgu to odpowiednio 14 i 30 proc. Projekt dyrektywy mówi też o tym, żeby w ciągu następnych trzech lat stworzyć system komputerowy, który połączy krajowe bazy danych o kierowcach i pojazdach. Tam, gdzie jest rozbudowany system automatycznych kontroli radarowych (np. Francja, Belgia, Wielka Brytania i Luksemburg), będzie się lepiej egzekwować mandaty, gdy zostanie umożliwiona natychmiastowa identyfikacja zagranicznych kierowców łamiących prawo. Obecnie nawet się tych mandatów nie wystawia, bo nie wiadomo, pod czyj adres mają trafić. W Polsce gromadzi się dane o kierowcach, pojazdach, a także punktach karnych za naruszenie przepisów drogowych. Na podstawie rozporządzenie w sprawie centralnej ewidencji kierowcówdostęp do nich mają policja, Inspekcja Transportu Drogowego, Straż Graniczna, służby specjalne. – Brakuje jednak podstaw prawnych, aby przekazać te dane za granicę – mówi nadkomisarz Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. – Proponowana dyrektywa poprawi bezpieczeństwo na drogach w Europie – przekonuje Jacques Barrot. Nowy system ma zlikwidować bezkarność zagranicznych kierowców łamiących przepisy na drogach w innych krajach unijnych. Po zmianach belgijski system rozpozna auto na polskich numerach i dostanie z Polski dane jego kierowcy. To umożliwi wysłanie mandatu po polsku – jak planuje Komisja Europejska – i na adres w Polsce. Kierowcę do zapłacenia mandatu ma też skłonić współpraca władz w jego kraju. Współpracę miała zapewnić już tzw. decyzja ramowa przyjęta jednogłośnie przez kraje członkowskie UE w 2005 r. Zgodnie z nią np. zapłatę mandatu wystawionego Polakowi przez władze niemieckie egzekwowałyby władze polskie. Obecnie jednak decyzję stosuje tylko siedem państw: Austria, Dania, Finlandia, Francja, Holandia, Rumunia i Węgry, chociaż termin jej wdrożenia minął już rok temu. Komisja Europejska nie ma jednak żadnych możliwości – oprócz nacisku politycznego – by zmusić kraje do wywiązywania się z przyjętego obowiązku współpracy, chodzi bowiem o współdziałanie wymiaru sprawiedliwości. Inaczej będzie, gdy zacznie obowiązywać traktat lizboński umożliwiający Komisji kierowanie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości pozwów przeciwko krajom, które nie wdrożą tej decyzji ramowej.
Elektroniczne-PrawoDrogowe
NIE JESTEŚ JESZCZE ABONENTEM?
ZAMÓW JE: 0-502-659-431