Winiety, zgodnie z wcześniejszym pomysłem resortu infrastruktury miały zniknąć już w lipcu, po wprowadzeniu nowelizacji ustawy o drogach publicznych. Ale nie zniknęły, zniknął za to projekt, który wywoływał ogromne protesty branży transportowej. Jak ustaliła “Rzeczpospolita”, trafił do podkomisji sejmowej. – Jej pierwsze posiedzenie zaplanowane jest na najbliższy tydzień – mówi Janusz Piechociński, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. Jak ujawnił “Rzeczpospolitej” Piechociński, Tadeusz Jarmuziewcz, wiceminister infrastruktury, na ostatnim spotkaniu z przedstawicielami spółek transportowych zapowiedział, że rząd nie będzie się upierał przy przyjęciu tej ustawy. Wówczas winiety pozostałyby do 2011 roku, kiedy ma zostać wdrożony nowy, elektroniczny, system poboru opłat. Jak szacuje Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu, by Skarb Państwa nie musiał dopłacać do ruchu ciężarówek, koszt zakupu winiet powinien wzrosnąć średnio o ok. 30 proc. – Konieczna jest też skuteczniejsza kontrola, czy wszyscy, którzy powinni, faktycznie winiety wykupują – dodaje. Rząd musi teraz ustalić, o ile wzrosną koszty zakupu winiet. Sejm czeka na ostateczne stanowisko w tej sprawie.
Przewoźnicy do pomysłu podwyżek podchodzą z rezerwą, choć podczas czerwcowych rozmów z rządem sami takie rozwiązanie proponowali. – Na pewno jest to jakiś kompromis, pytanie, o ile wzrosną koszty winiet – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. – Nie zgodzimy się jednak na to, by rząd poszedł najprostszą drogą i użył arytmetyki do rozwiązania problemów. Trzeba wraz z podwyżkami obniżyć stawki, które pobierają za przejazd ciężarówek koncesjonariusze – dodaje. – Podwyżka nie powinna być ceną za utrzymanie winiet – mówi Krzysztof Zdziarski, prezes Pekaesu. – Polska ma na razie z niejasnych powodów kłopot z wykorzystaniem dostępnych środków na budowę dróg. A więc czemu mielibyśmy płacić więcej za coś, czego nie przybywa? - dodaje.