Głosy zaledwie 12 posłów (za 202 posłów, 190 przeciw, 2 wstrzymało się) przeważyły o przyjęciu przez Sejm projektu nowej ustawy o OC tzw. “podatek Religi”. Według niej, na leczenie ofiar wypadków mają iść pieniądze ze składek płaconych przez kierowców. I nie ma znaczenia, czy ktoś spowodował wypadek, czy nie. Płacić będą wszyscy. Według ustawy, każdy ubezpieczyciel musiałby płacić Narodowemu Funduszowi Zdrowia na pokrycie kosztów leczenia osób potrąconych przez samochody. Ile? 12 procent z każdej polisy OC, którą musimy wykupić do każdego posiadanego samochodu. Firmy ubezpieczeniowe protestują. Tłumaczą, że zmuszone będą podwyższyć składki, by móc część oddawać państwu. Kierowcy też nie rozumieją, dlaczego mieliby płacić za coś, czego nie zrobili. O konieczności wprowadzenia takich przepisów od dawna przekonywał resort zdrowia. Zbigniew Religa tłumaczył, że to niesprawiedliwe, by z OC jedynie naprawiano uszkodzone przez sprawcę auto czy czyjś dom, a nikt nie zajmował się zwrotem kosztów pobytu w szpitalu człowieka, który przeżył wypadek. Z szacunków wynika, że dzięki nowemu podatkowi do kasy NFZ wpłynęłoby rocznie ok. 500 milionów złotych. Problem tylko w tym, że - jak zwykle - pieniądze pójdą do wspólnego budżetu na zdrowie. I nigdzie nie jest zapisane, że rzeczywiście trafią do szpitali, które ratowały życie potrąconym przez samochody czy motocykle.
Jestem za - PAWEŁ TRZCIŃSKI - rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia - Zasada, że to firma ubezpieczająca pokrywa wydatki na leczenie osób poszkodowanych w wypadkach, jest już zapisana w polskim systemie prawnym. Do tej pory koszty te nie były wypłacane od razu, a osoba poszkodowana mogła dochodzić należnych jej praw na podstawie sporów sądowych Narodowego Funduszu Zdrowia z ubezpieczycielami. Spory te ciągnęły się latami oraz pociągały za sobą duże koszty, jak np. wynagrodzenia prawników. W praktyce wyglądało to tak, że system ochrony zdrowia finansował obowiązki ubezpieczycieli - rocznie około 600 mln zł. Głównym celem ustawy jest to, aby firmy ubezpieczeniowe zaliczką płaciły za koszty leczenia ofiar wypadków, które i tak powinny ponosić już dziś. Ustawa nie nakłada zatem na firmy ubezpieczeniowe i ubezpieczających się nowych kosztów i nieprawdą jest, że spowoduje ona wzrost składek ubezpieczenia OC. Ustawa ta pozwoli jedynie uniknąć długich i kosztownych postępowań sądowych. Pieniądze wpłacane będą na specjalne wydzielone konto Narodowego Funduszu Zdrowia, tak by szpitale, które leczą ofiary wypadków, miały z tego rzeczywiste pieniądze
Jestem przeciw - STANISŁAW ROGOWSKI - rzecznik praw ubezpieczonych: Ustawa w sposób nierówny traktuje sprawców szkód wyrządzonych czynem niedozwolonym. Inaczej niż posiadacze pojazdów, na których spoczywa obowiązek zawarcia umowy ubezpieczenia OC, zostali potraktowani piesi, rowerzyści, zarządcy dróg, a także osoby, które w sposób umyślny dokonały przestępstwa lub wykroczenia, jednocześnie powodując u innych osób uszczerbek na zdrowiu wymagający leczenia. Od tych osób NFZ będzie mógł indywidualnie dochodzić zwrotu kosztów leczenia poszkodowanych, a nie na zasadzie ryczałtu, którym obciąża się zakłady ubezpieczeń. Tak więc wszyscy posiadacze pojazdów będą obciążeni tym ryczałtem, bez względu na to, czy spowodowali wypadek, w wyniku którego poszkodowani korzystali ze świadczeń opieki zdrowotnej, czy też nie. Jest rzeczą oczywistą, że ustawa spowoduje podwyżkę cen ubezpieczeń OC posiadaczy pojazdów. Niektórzy uczestnicy rynku przewidują podwyżkę składek nawet o 18-20 proc. Ubezpieczeni pokryją więc koszty przewidzianych w ustawie wpłat zakładów ubezpieczeń. Istnieje duże prawdopodobieństwo niekonstytucyjności tej ustawy.