Legislacja

Zdawalność i potrzeba zwiększenia jazd praktycznych

5 lutego 2012

W ubiegłym tygodniu zadaliśmy pytanie dotyczące ustawy kierujących pojazdami, pani Anna Klaus-Dębińska (Szkoła Jazdy “WIRAŻ”) zwróciła uwagę na brak rozporządzeń wykonawczych oraz zadała bardzo interesujące pytanie: dlaczego według Panów Ministrów tak drastycznie obniżył się wskaźnik zdawalności egzaminów? (najniższy w Europie) Proszę tylko nie odpowiadać, że to zbyt niski poziom szkolenia, ponieważ słyszymy to od dobrych paru lat!! Mimo podwyższenia liczby godzin zajęć praktycznych, wdrażania nowoczesnych metod nauczania i poprawy współpracy z ośrodkami egzaminowania niestety wskaźniki zdawalności egzaminów praktycznych nawet nie drgnęły w górę, a może to teraz taka populacja niewyuczalna, że egzamin musi obligatoryjnie zdawać po 4 -5 razy??? (oby tylko). A może po prostu wystarczyłoby wreszcie usiąść i rzetelnie przeanalizować i poprawić kryteria oceny i drastyczną instrukcję o egzaminowaniu. Dlaczego wiecznie się eksperymentuje kosztem tych biednych zestresowanych do granic wytrzymałości kursantów? Ministrowie nie odpowiedzieli, ale nasi niezawodni Czytelnicy tak:

KIEROWCA:Ponieważ uczą i egzaminują osoby, które najczęściej nie mają zbyt dużej praktyki w jeździe samochodem. Większość instruktorów i egzaminatorów to byli emerytowanie wojskowi lub policjanci często w wieku 40 lat. Więc jakie mają doświadczenie. Przecież ich zarobki są uzależnione od ilości egzaminów czy osób uczących się jeździć. Nie na ręką im uczyć zbyt dobrze.

SB:Z wieloletnich moich obserwacji wynika że narastający ruch drogowy rzuca nam szkolącym nowe wyzwania i przy obecnej ilości jazd (30 godz.) jest nam trudno odpowiednio przygotować naszych klientów do egzaminu. Część z nich jest tego świadoma i po konsultacji z instruktorem podejmuje decyzje o dalszym szkoleniu. Jednakże zdecydowana większość na sugestie o konieczności wzięcia jazdach doszkalających reaguje spazmatycznie. Parę dni temu jedna z moich kursantek zakończyła szkolenie jednakże podczas programowego szkolenia, nie opanowała wymaganych kryteriów egzaminacyjnych i instruktor prowadzący, po egzaminie wewnętrznym wydał jej kartę egzaminu z wynikiem negatywnym. Oczywiście zaczęło się telefony rodziców, straszenie znajomościami w ministerstwie, epitetami co to za szkoła, ja was opiszę na forum itp. Kursantka na własną prośbę w czasie szkolenia zmieniła 3 instruktorów - znam swoich pracowników i wiem że swoją pracę wykonują bardzo rzetelnie. Finał był taki, że rodzice poprosili o wydanie dokumentów, odpowiedziałem, że taka procedura istnieje i w dniu następnym karta przeprowadzonych zajęć i badania lekarskie zostały wydane jednakże bez zaświadczenia. Nie znam dalszego biegu wydarzeń, ale opisałem ten przypadek, ponieważ są to sytuacje nagminne dotyczące wszystkich szkolących. Konkluzja jest taka dopóki kurs nauki jazdy będzie na zasadzie ,,odbycie = zaświadczenie" dopóty poziom wyszkolenia kandydatów na kierowców będzie taki jaki jest. Uważam, że część ,,pary" jaka idzie na zaostrzenie kryteriów egzaminu teoretycznego powinna pójść w kierunku zwiększenia ilości godzin jazd praktycznych, bo wypadki jakie się zdarzają, nie wynikają z braku z znajomości teorii tylko praktyki.

KUBA: Szanowny Panie SB. Dotąd dopóki nie zmienią się zasady egzaminowania, które polegają przede wszystkim na wypełnieniu zadań określonych w instrukcji egzaminowania to tak będzie. Obecnie ze względu na to, że egzamin jest jak gra w toto lotka kursant nie jest zainteresowany rzetelną nauką, a tylko zdobyciem zaświadczenia. Często bywało tak, że dobrze przygotowany kursant nie zdawał egzaminu za drobnostkę, a średnio przygotowany zdawał bez problemu. To dawało mi przekonanie, że egzamin to nie sprawdzian rzeczywistych umiejętności kursanta a wypełnienie instrukcji egzaminowania i bieżących potrzeb ośrodka egzaminowania. Dotąd dopóki egzaminatorzy będą ubezwłasnowolnieni w swoich decyzjach instrukcją egzaminowania tak będzie. Również nie rozumiem, dlaczego nie prowadzi się naboru na egzaminatorów z pośród np. instruktorów z odpowiednim stażem w szkoleniu. Tu stawiam pytanie, kto będzie lepszym specjalistą od egzaminowania mgr sztuk pięknych ze specjalnością śpiewu estradowego, który z samochodem ma kontakt "jazda do i z pracy" i czasem w niedzielę wycieczka po odbyciu kursu na egzaminatora, czy instruktor nawet ze średnim wykształceniem, który ma staż w prowadzeniu praktycznej nauki jazdy dajmy na to 15 lat??? Prowadziłem OSK od 1989 roku. Zdawalność moich kursantów plasowała mnie w pierwszej piątce w ratingu OSK. Niestety w ubiegłym roku zrezygnowałem przede wszystkim ze względu na zbyt niskie ceny kursów, które nie dawały możliwości uczciwego szkolenia. Koleżance Ani życzę dalszych sukcesów. Pozdrawiam Kuba

WIKI LIKS: Zawsze są winni egzaminatorzy i WORD-y. Szkoły nauki jazdy oczywiście robią wszystko, aby jak najlepiej wyszkolić za 799 zł - reklama na samochodzie. Nie chce obrażać, ale czasami (?) zdarza się zamiast wykładów tylko płyta z testami. Porażka na placu? To jest nie możliwe.....

KA-IR: Po pierwsze zapraszam Pana kierowcę na egzamin. Obawiam się, że nie zda go Pan! Ani testów, ani jazdy. Jestem instruktorem z bardzo dużą praktyką zawodową jako kierowca (posiadam wszystkie kategorie prawa jazdy i pracowałem w tym zawodzie) oraz dużą praktykę jako instruktor (16 lat). Niestety cały wysiłek, który wkładam w wykonywaną pracę jest oceniany często przez egzaminatorów bez jakiejkolwiek praktyki zawodowej. Są to ludzie, którzy uzyskują uprawnienia na podstawie posiadanego prawa jazdy i tylko tyle. Oni to na podstawie półgodzinnej jazdy (bardzo rzadko półgodzinnej, bo często egzamin kończy się już na placu) "oceniają" umiejętności kursanta np. na podstawie nie zapiętych pasów lub nie włączonych świateł. Często egzamin kończy się na do niczego nie potrzebnym łuku, na którym to zadaniu zasady są tak rygorystyczne, że jedyne do czego może to służyć, to do tego by WORD miał z czego wypłacać olbrzymie pensje( można to sprawdzić w ustawie, gdzie podane są stawki) dla egzaminatorów. Ale tak będzie, gdyż WORDy są instytucjami, które generują zyski, które zależą od zdawalności! Zostało to zauważone nawet przez NIK już w 2002 roku. I co z tego? Ano nic! Od tego czasu jeszcze bardziej przykręcono śrubę. Zauważmy jak dynamicznie rozwijają się WORDy. Są to już olbrzymie instytucje, które czasami od zera poczynając, rozwinęły się do niebywałych rozmiarów. Lgną tam ludzie chcący małym nakładem stać się wyroczniami dla wielu innych ludzi. Oczywiście wywalczyli to sobie i teraz jako armia mocno zwartych i walczących o swój byt, naciska na to by jeszcze bardziej dokręcić śrubę. Wówczas to można będzie zatrudnić jeszcze kilka osób, bo przecież ktoś musi egzaminować tych "niedouczonych" przyszłych kierowców. WORDy stanowią bardzo mocne lobby i dlatego jest coraz gorzej i coraz trudniej. Jak porównuję wymagania w innych krajach dotyczące zdawania na prawo jazdy, to zastanawiam się ile osób, pochodzących z innych, cywilizowanych krajów potrafiłoby zdać u nas egzamin na prawo jazdy? Sądzę, że niewiele. Kilku moich kursantów, którzy nie zdali w Polsce egzaminu, zdali go za pierwszym razem w Niemczech. Powiedzieli, że i owszem było drożej, ale dużo łatwiej. Dlatego tak długo, jak będą WORDy, będziemy my instruktorzy "chłopcami do bicia". Bo wszystko co złe, to instruktorzy i Ośrodki Szkolenia. My natomiast powinniśmy zewrzeć szyki, wyeliminować pseudo ośrodki i powalczyć o swoje prawa, gdyż do tej pory nikt się z nami nie liczy i traktuje się nas jak powietrze. Inne grupy zawodowe potrafiły wywalczyć sobie jakieś, już nie powiem przywileje, ale normalne warunki pracy. My natomiast walczymy najlepiej tylko sami ze sobą.

KUBA: Wiki Liks masz słuszną rację (jeśli racja może być słuszna). Lecz taki stan rzeczy nie bierze się znikąd. Moim zdaniem trzeba cały system przerobić od nowa.

T.M.: Szkolę od 18 lat nie było jeszcze zmian, które by wniosły coś - na poprawę bezpieczeństwa w RD, ale była jedna zmiana która pogorszyła zdawalność, to kamery! Wraz z wprowadzeniem kamer skończył się "egzaminator", a na jego miejsce usiadł "obserwator" sędzia. Usłyszałem wtedy, że z dnia na dzień instruktorzy zaczęli gorzej szkolić!

JAN K.: Zdany egzamin lub nie to dobra wola egzaminatora, a także brak jednolitych kryteriów oceny. instruktorzy dopasowują wykonywanie manewrów dla potrzeb i wymagań egzaminatorów, choć jest to nie zgodne z przepisami.

BOGDAN J.: Szkoleniem kierowców zajmuję się prawie 35 lat, sam jeżdżę 40, nigdy nie spowodowałem nawet najmniejszej kolizji, jeżdżę bezpiecznie (nigdy nie miałem żadnego punktu karnego) i w ten sposób szkolę moich kursantów, nie uczę ich jak wychodzić z poślizgu, tylko jak nie wchodzić w poślizg itp. Aby poprawić wskaźnik zdawalności trzeba zmienić system finansowania WORD - tak długo jak dochodem ośrodka egzaminowania będzie opłata egzaminacyjna sytuacja wskaźnika zdawalności się nie zmieni. Celem każdej działalności gospodarczej jest osiąganie maksymalnego zysku - każdy normalny człowiek jeżeli ma taką możliwość chce mieć więcej (tylko komuniści głosili inaczej).Jako dowód mojej tezy podam trzy przykłady niezdania egzaminu czyli zwiększenia dochodu WORD -1.dwukrotne nieprawidłowe wykonanie skrętu w lewo; - droga jednokierunkowa, skręt od środka (OK) – jazda na wprost z pasa na wprost (osoba egzaminowana czekając na możliwość jazdy zapominała że ma skręcić, po prostu pojechała prosto-nie był to manewr zabroniony w tym miejscu)

2. jazda bez włączonych świateł mijania (według naszych przepisów egzaminacyjnych stanowi to stworzenie zagrożenia w ruch drogowym i jest powodem przerwania egzaminu-rozumując w ten sposób powinniśmy Polakom zabronić wyjeżdżać do Niemiec czy Anglii gdzie można przez cały rok jeździć bez świateł w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.)

3. osoba egzaminowana zdająca egzamin po raz 13 w zadaniu 1 na placu manewrowym po wykonaniu podpunktu pierwszego(dwukrotnie) na pytanie czy wykonała zadanie pierwsze odpowiedziała dwukrotnie twierdząco - co stało się powodem niezdania egzaminu -nie usiadła w samochodzie.. co wcześniej 12 razy poprawnie wykonała. Celem egzaminu jest sprawdzenie czy osoba egzaminowana ma umiejętności zgodne z Charakterystyką absolwenta kursu - czyli czy potrafi bezpiecznie jeździć .Podane wyżej przyczyny niezdania egzaminu moim zdaniem nie mają nic wspólnego z celem głównym egzaminu na prawo jazdy. Podobnych przyczyn niezdania egzaminu mógłbym przytoczyć dziesiątki. Mam na to kopie Arkusza przebiegu egzaminu praktycznego. Jedynym skutecznym sposobem poprawy skuteczności szkolenia byłoby skończenie z anonimowością osób szkolących, na dzień dzisiejszy to jest podpis i nazwisko osoby szkolącej na zaświadczeniu o ukończeniu kursu, rozwiązaniem byłoby obowiązkowe uczestnictwo instruktora prowadzącego w pierwszym egzaminie - czyli swoją obecnością, swoją twarzą poświadczał by wykonaną przez siebie pracę skończyłoby się podejście może się uda?????

RYSZARD W.: Właśnie napisałem kilka pism, jedno do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o zbadanie czy czasami nie jest ograniczone prawo obywatela Polski do posiadania Prawa Jazdy. Argumenty mafii biurokratyczno-prawojazdowe, że czym trudniejsze egzaminy tym bezpiecznej na drogach to bzdura! Bo dlaczego w Unii Europejskiej zdawalność jest około 90%. Panie Ministrze Infrastruktury czas skończyć z nagonką na kierowców fotoradary, pasy, foteliki, telefony, alkomaty, tachografy, winiety itd.