Czytelnik “Gazety Prawnej” nie przyjął mandatu od policji za wykroczenie, które zarejestrowała straż miejska. Sprawę skierowano do sądu grodzkiego, który wyrokiem nakazowym uznał kierowcę za winnego jego popełnienia. Złożył on jednak sprzeciw do wyroku i sąd powtórnie rozpatrzył sprawę. Tym razem uznał, że dowód w postaci zdjęcia nie może być brany pod uwagę, gdyż został pozyskany w sposób niezgodny z konstytucją i ustawą Prawo o ruchu drogowym. Wykroczenie i nałożenie mandatu miało miejsce przed 24 lipca 2007 r., czyli zanim strażnicy nabyli uprawnienia do rejestrowania wykroczeń w ruchu drogowym. Wcześniej Trybunał Konstytucyjny uznał, że rozporządzenie, które pozwalało dokonywać takiej kontroli, było niezgodne z konstytucją. TK uznał, że upoważnienie strażników miejskich do kontroli powinno być określone w ustawie, a nie w rozporządzeniu. W ustawie dodano przepis określający takie uprawnienia i wszedł on w życie pod koniec lipca 2007 r. Niektórzy kierowcy odmawiali przyjęcia mandatu od policji za wykroczenia, które zarejestrowała straż miejska. Wówczas sprawa trafiała do sądu grodzkiego. Jeżeli sędziowie uznali, że obwiniony jest winny wykroczenia, to wówczas w ciągu siedmiu dni mógł on wnieść sprzeciw. W przypadku czytelnika Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie V Wydział Grodzki rozpatrzył sprzeciw na jego korzyść. Uznał, że dowód w postaci zdjęcia został zdobyty niezgodnie z prawem. - Każdy czyn przestępczy czy wykroczenie trzeba udowodnić. Mogą być uznawane różne dowody - świadkowie, zdjęcie. Jednak w tym przypadku było tylko zdjęcie z fotoradaru. TK zakwestionował uprawnienia strażników do stosowania takich urządzeń. Dlatego dowód zdobyty w ten sposób przez strażników nie był tak naprawdę w katalogu legalnych środków dowodowych i sąd mógł umorzyć postępowanie - wyjaśnia prof. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. (Sygn. akt V W 2063/07).