Legislacja

Zwolennicy i przeciwnicy centrum nadzoru nad ruchem drogowym

25 września 2008

Półtora tysiąca fotoradarów i grzywny do 5 tys. zł zamiast nowych dróg i punktów karnych. Taki prezent od 1 stycznia 2009 r. chcą sprawić kierowcom posłowie - komentuje “Gazeta Wyborcza” procedowany właśnie projekt zmian taryfikatora mandatów. W projektowanych przepisach to właściciel pojazdu, a nie kierujący pojazdem, otrzyma nakaz zapłaty w trybie administracyjnym. I na właścicielu, a nie na policji czy sądzie, spoczywa obowiązek wskazania winnego - informuje gazeta. Automatycznie ma płacić za przekroczenie prędkości, chyba że wskaże osobę, która prowadziła należący do niego pojazd. Co to znaczy "wskaże"? Zarówno właściciel, jak i kierujący jego pojazdem będą musieli złożyć pisemne oświadczenia plus kserokopie prawa jazdy. Projektuje się nowe miejsce, do którego będą trafiać (i to automatycznie) zdjęcia z fotoradarów. Policję zastąpi - znane w kilku krajach - centrum nadzoru nad ruchem drogowym. Obecnie nie ma w Polsce takiej instytucji. Czy powstanie jako organ Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji lub agenda przy Generalnej Dyrekcji Budowy Dróg Krajowych i Autostrad? Są obawy, że będzie to kolejna z wielu służb parapolicyjnych, jakie istnieją już w naszym kraju. Pytanym policjantom z drogówki nie podoba się pomysł, by do takiego centrum trafiały też zapisy z fotoradarów innych niż stacjonarne. Zwolennicy centrum zauważają, że obecnie policja jest w stanie przerobić zaledwie 5-20 proc. materiału zarejestrowanego na fotoradarach.