Spora część stołecznych kierowców uważa, że omijanie korków w nieprzepisowy sposób to przejaw ich inteligencji, sprytu i umiejętności jazdy po mieście – komentuje “Polska”. Jedni w gigantycznych korkach czekają na zmianę świateł na skrzyżowaniach, inni tymczasem przejeżdżają obok, pasem dla autobusów, chodnikiem lub pasem nieprzeznaczonym do jazdy. Policjanci ruchu drogowego zamierzają karać za łamanie przepisów kodeksu drogowego z najwyższą surowością. Szczególny nacisk chcą położyć na wyeliminowanie z warszawskich ulic tak zwanych "cwaniaków drogowych". W tym celu w miejscach, gdzie najczęściej kierowcy łamią przepisy, staną stałe patrole policji. - W akcję będą zaangażowani nie tylko funkcjonariusze drogówki, ale także prewencji - mówi Marcin Szyndler, rzecznik komendanta stołecznego policji. - Chcemy w ten sposób zademonstrować kierowcom, że na tak zwane cwaniactwo w żadnym przypadku nie ma naszego przyzwolenia. Jeśli policjanci zauważą, że ktoś jedzie na wprost pasem do skrętu albo w jakikolwiek inny sposób nie stosuje się do znaków drogowych, zostanie ukarany 200-złotowym mandatem i pięcioma punktami karnymi - dodaje. Jak podkreślają funkcjonariusze, do takich działań skłonił ich nie tylko obowiązek dbania o przestrzeganie przepisów, ale również chęć udrożnienia stołecznych ulic. Według policjantów, to właśnie cwaniactwo za kierownicą jest przyczyną sporej części korków w Warszawie. Omijanie zatorów drogowych w nieprzepisowy sposób rzeczywiście ułatwia jazdę po warszawskich ulicach, ale tylko tym, którzy kodeks drogowy łamią - mówi Jacek Zalewski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego. - Całej reszcie kierowców, którzy stosują się do znaków, tylko ją utrudnia. Wciskanie się na siłę między samochody, które w prawidłowy sposób pokonują skrzyżowanie, zmusza część z nich do hamowania. To z kolei zakłóca płynność ruchu i powoduje, że na jednych światłach może przejechać mniej pojazdów. Ponadto takie gwałtowne zmiany pasa ruchu powodują wypadki - dodaje. Oprócz dodatkowych kontroli funkcjonariusze do walki z piratami drogowymi zamierzają wykorzystać specjalną furgonetkę, która jest mobilnym centrum monitoringu. Wyposażona jest w zestaw kamer, którymi funkcjonariusze z dużej odległości są w stanie zarejestrować nie tylko samo wykroczenie, ale również numer rejestracyjny samochodu i twarz kierowcy. Te dane drogą radiową są przesyłane do patrolu, który kilkadziesiąt metrów dalej zatrzymuje pirata drogowego. Jeśli kierowca nie podda się karze dobrowolnie, w takim przypadku obraz z kamer jest dowodem w sądzie. Akcja policji jest bezterminowa. Patrole na newralgicznych skrzyżowaniach będą się pojawiać dopóty, dopóki kierowcy nie oduczą się cwaniakowania.