Pijany kierowca autobusu - Ponad dwa promile alkoholu w organizmie miał kierowca autobusu MPK, którego policjanci zatrzymali w Lublinie. Około godziny 20.30 policjanci otrzymali informację od anonimowej osoby, że kierowca autobusu MPK linii nr 51 może znajdować się pod wpływem alkoholu. Zaraz po otrzymaniu zgłoszenia na miejsce udał się patrol policji, który przy ul. Krakowskie Przedmieście na przystanku przy Poczcie Głównej zatrzymał do kontroli opisywany autobus. W pojeździe znajdowali się pasażerowie. Funkcjonariusze rzeczywiście wyczuli od kierującego woń alkoholu z ust. Wobec tego poddano go badaniu na zawartość alkoholu, które wykazało ponad 2 promile. Kierującym autobusem okazał się 43-letni mieszkaniec Lublina. Zatrzymany kierowca trzeźwieje w policyjnym areszcie. Mężczyzna odpowie za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Policja sprawdza czy swoim zachowaniem nie naraził na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia pasażerów i innych uczestników ruchu.
14-latek na "podwójnym gazie" - Policjanci zatrzymali w nocy 14-letniego mieszkańca Zamościa, który kierował pojazdem bez uprawnień. Niedoszły kierowca nie pomyślał wcześniej o zatankowaniu samochodu ojca. Pojazd zatrzymał mu się na środku skrzyżowania. Na pytanie funkcjonariuszy, dlaczego samochód stoi na skrzyżowaniu, młodzieniec odparł, że skończyło się właśnie paliwo. Kiedy policjanci poprosili go o okazanie prawa jazdy, chłopak przyznał się, że ich nie posiada. Dla policjantów było to oczywiste, ponieważ wygląd kierowcy rzeczywiście wskazywał na jego niepełnoletność. Okazało się, że chłopiec ma 14 lat i jest uczniem gimnazjum. Mało tego, kiedy policjanci przebadali 14-latka urządzeniem na zawartość alkoholu, wynik wskazał prawie 1,5 promila alkoholu w organizmie. Policjanci ustalili, że samochód 14-latek wziął od ojca bez jego zgody. "Pożyczonym" tej nocy autem wybrał się na przejażdżkę, przemierzając około 20 kilometrów. Samochód wkrótce odmówił posłuszeństwa, gdy skończyło się paliwo. Wówczas pojazd stanął na skrzyżowaniu. Nieletni został zwolniony i oddany pod opiekę rodziców. Sprawa trafi do sąd rodzinnego i nieletnich.
"Samochód bez kierowcy" krążył po mieście - Czterech mężczyzn w wieku od 28-45 lat trafiło wczoraj do policyjnego aresztu po tym, jak w niedzielną noc po pijanemu urządzili sobie przejażdżkę po Świdniku. Ich podróż zakończyła się na ulicznej latarni, którą staranowali. W konsekwencji ich auto wywróciło się na dach. Żaden z nich nie przyznaje się do prowadzenia pojazdu. Policjanci otrzymali informację, że volkswagen passat uderzył w słup latarni ulicznej. W wyniku zderzenia samochód dachował. Przypadkowi przechodnie będący w okolicy podjęli próbę ratowania podróżujących i postawili pojazd na boku. Kiedy na miejsce przybyli policjanci, z wnętrza samochodu wydobyli trzech mężczyzn. Aby wydostać ich z pojazdu konieczne było wybicie szyby. Jak się okazało czwarty z uczestników zdarzenia wydostał się wcześniej. W wyniku wypadku jeden z podróżujących doznał zadrapań twarzy. Cała czwórka była pijana. Wynik badania wykazał, że mają oni od 2,5 do 3 promili alkoholu w organizmie. Żaden z nich nie przyznaje się do prowadzenia pojazdu. Kierowca odpowie za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 2 lat pozbawienia wolności.
Areszt dla kierowcy, ktory potrącił policjanta - Na trzy miesiące aresztował trzebnicki sąd mężczyznę, który potrącił policjanta próbującego go zatrzymać do kontroli drogowej. Mężczyzna jest podejrzany o czynną napaść na policjanta, spowodowanie obrażeń i jazdę pod wpływem alkoholu; grozi mu do 3 lat więzienia. Jak poinformowała Małgorzata Klaus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. - Twierdzi, że nie był wcale pijany w chwili zdarzenia, zaś alkohol wpił po powrocie do domu, z nerwów. Ponadto wyjaśniał, że on nikogo nie chciał potrącić, a policjant "niemal rzucił się" na jego auto - powiedziała Klaus. Tuż po zatrzymaniu mężczyzna miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem, w okolicach Trzebnicy (woj. dolnośląskie). Policjant został potrącony przez kierującego autem, gdy próbował go zatrzymać do kontroli drogowej. Gdy kierowca zaczął uciekać, drugi funkcjonariusz oddać strzały w kierunku mężczyzny i ranił go w nogę. Ostatecznie kierowcę udało się zatrzymać w jego domu. Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, kierowca znany jest w okolicy z tego, że często prowadzi auto, będąc pijanym. Potracony policjant z lekkimi obrażeniami trafił do szpitala. Kierujący autem z raną postrzałową nogi trafił do tego samego szpitala. Teraz zostanie przewieziony do szpitala w areszcie. W dwa dni stracił dwa prawa jazdy - 50-letni mieszkaniec Piszczaca w ciągu dwóch dni za jazdę w stanie nietrzeźwości stracił samochód i dwa prawa jazdy - swoje i swojego nieżyjącego sąsiada, za którego się podawał. Dodatkowo mężczyzna w najbliższym czasie stanie przed sądem. - Oddajcie mi samochód sąsiada. Chcę nim natychmiast odjechać. Oto moje prawo jazdy - z takim stanowczym żądaniem przyszedł wczoraj do komisariatu Policji w Terespolu 50-letni mieszkaniec Piszczaca. Policjanci od razu poznali petenta. Kilkanaście godzin wcześniej zatrzymywali go za jazdę w stanie nietrzeźwym. Mężczyzna kierował samochodem osobowym marki Peugeot, mając prawie 2 promile alkoholu w organizmie. 50-latek stracił wówczas prawo jazdy, a kierowany przez niego Peugeot został zabezpieczony na parkingu strzeżonym. Za drugim razem 50-latek przedstawił się policjantom podając dane swojego sąsiada. Jak się okazało, sąsiad już od dłuższego czasu nie żyje. Policjanci znaleźli u 50-latka należący do nieżyjącego mężczyzny dokument. Znaleźli też prawo jazdy wystawione na nazwisko 50-latka. Było ono jednak starego typu i straciło ważność w 2004 roku. Teraz mężczyzna odpowie za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz usiłowanie wprowadzenia funkcjonariuszy w błąd.