Zielonogórski WORD kilka tygodni temu rozstrzygnął przetarg na zakup dodatkowych aut do zdawania egzaminów na prawo jazdy kategorii B. Ośrodek dysponował 13 fiatami punto - a to było zbyt mało, by zaspokoić popyt na prawko mieszkańców południowej części województwa lubuskiego. Dyrekcja postanowiła skrócić czas oczekiwania na egzamin i dokupić sześć nowych aut. Przetarg wygrał zielonogórski diler Renault. Od lipca zielonogórski WORD będzie losował, na jakim aucie kursant będzie zdawał egzamin na prawo: na nowym clio czy na starym punto, na którym wyszkoliła się większość przyszłych kierowców. Na taki układ nie chcą zgodzić się właściciele ośrodków szkolenia kierowców. Uważają, że kursant powinien mieć możliwość wybrania modelu auta, na którym chce zdawać egzamin – donosi “Gazeta Wyborcza – Zielona Góra”. “Inny samochód to inne środowisko, do którego wymagana jest adaptacja, wymagająca czasu. Dotyczy to również doświadczonych kierowców. To wyjątkowy stres, w wielu przypadkach może zakończyć się oblanym egzaminem, choć kursant świetnie sobie radzi za kółkiem” - opowiada Waldemar Pietraszewski, wiceprezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców. Eugeniusz Kubiś, szef Motorexu, jednej z największych szkół jazdy w Lubuskiem jest zbulwersowany decyzją ośrodka. “Tylko w Polsce i na Litwie egzaminy są przeprowadzane na autach należących do WORD. Na Zachodzie zdający mają komfort zdania testu na samochodzie, na którym się uczyli, który świetnie znają. Wybierają takie marki, jakie chcą w przyszłości kupić. U nas nie dość, że takiej szansy nie mają, to jeszcze będą musieli bezbłędnie zdać egzamin na aucie, którym nigdy nie jeździli”. Co na to Ireneusz Plechan, szef zielonogórskiego WORD: “Kierowca musi umieć jeździć każdym autem. Clio ma podobne wymiary do punta, nie powinno być problemów”. Na pocieszenie zapewnia, że zdjęcia aut wcześniej zostaną wystawione w gablotach ośrodka, by kursanci zapoznali się z ułożeniem elementów pod maską. Auta zostaną wystawione na godzinę przed egzaminem. Instruktorzy w obronie swoich kursantów monitowali u marszałka. Pod listem otwartym podpisało się ponad 70 szkół. Poprosili o konsultację z urzędnikami, ale się nie doczekali. Sebastian Ciemnoczołowski, wicemarszałek lubuski PO, twierdzi, że zapisy na konkretny model auta spowodowałyby gigantyczne kolejki do egzaminów. Na pytanie, dlaczego nie rozmawiał z instruktorami, odpowiada, że ma na to... jeszcze czas. Po rozmowie z "Gazetą" obiecuje wkrótce spotkać się i wysłuchać racji szkoleniowców. - Nie po to kupowaliśmy nowe auta, żeby stały na parkingu. Wiadomo, że kursanci wybieraliby auta, na których uczyli się jeździć, czyli punta. Tylko do nich ustawiałyby się kolejki, co nie skróciłoby czasu oczekiwania. Nasza inwestycja okazałaby się więc bez sensu - opowiada. - Poza tym, gdybyśmy nie zdecydowali się na losowanie, szkoła pewnie nie zdecydowałaby się na kupno clio. Taka sytuacja trwałaby w nieskończoność. A tak dziś wiele szkół kupiło już renault, myślę, że ich kursanci nie będą mieli problemu ze zdaniem egzaminu - opowiada Ciemnoczołowski i dodaje - W większości WORD-ów w Polsce także losuje się auto, nie jesteśmy jedyni. Według ich doświadczeń wprowadzenie nowej marki nie wpłynęło na pogorszenie zdawalności egzaminu. Jeśli WORD nie wycofa się z losowania aut na egzaminie, ok. 200 instruktorów jazdy będzie musiało wymienić punto na clio, bo jeśli tego nie zrobią, stracą kursantów – komentuje “Gazeta”. “Jesteśmy rozczarowani postawą marszałka. Nie chciał nas wysłuchać. Nie tak powinien postępować polityk” - opowiada Eugeniusz Kubiś i zapowiada protest szkół jazdy pod Urzędem Marszałkowskim. Skoro marszałek nie chciał z nimi porozmawiać, sami do niego przyjadą. Wcześnie rano zajmą miejsca parkingowe, z których korzystają urzędnicy. Ci ostatni utkną na rondzie przy urzędzie i je mimo woli zablokują. - Marszałek jest partnerem dla dilera Renault, który sprzedał auta WORD po korzystnych cenach. A my jesteśmy frajerami, którzy płacą za te igrzyska. Bo my za te auta zapłacimy o ok. 20 tys. drożej - mówi Kubiś.