- Jeśli ktoś z Polski został ukarany za brak apteczki samochodowej, niech się do nas zgłosi - apelują niemieccy policjanci. - Wysłaliśmy już pismo do wszystkich oddziałów policji, które wyjaśnia, że Polacy wjeżdżający na teren Niemiec nie muszą mieć w samochodzie apteczki - mówi Harald Stuebs, oficer policji w Anklam, odpowiedzialny za ruch drogowy. Według niego w ostatnim czasie nie było jakiejś specjalnej akcji wymierzonej w polskich kierowców. Stuebs twierdzi też, że nie zna policjanta, który wystawiłby mandat za brak apteczki w aucie z Polski. - Polacy, którzy zapłacili karę za brak apteczki, mogą z kwitkiem zgłosić się do policji w Polsce albo policji w Anklam i mają duże szanse na zwrot pieniędzy - zapewnia. W poniedziałek w Świnoujściu odbędzie się wspólna polsko-niemiecka konferencja, na której funkcjonariusze mają wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane z przepisami ruchu drogowego po obu stronach granicy. Działania Bundespolizei były bezprawne. - Niemiecka policja nie może żądać od kierowców aut zarejestrowanych w Polsce wyposażenia, które jest wymagane w niemieckich autach - mówi podinspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji. - Te sprawy jednoznacznie reguluje ratyfikowana przez oba kraje Konwencja Wiedeńska z roku 1968 (!).
Andrzej Kraśnicki jr: Już wiemy, że niemieccy policjanci nie mogą wymagać od polskich kierowców apteczek, a nasi nie mogą karać Niemców za brak gaśnic. Jakie inne niespodzianki mogą spotkać polskiego kierowcę za zachodnią granicą?
Nadkomisarz Grzegorz Sudakow, naczelnik wojewódzkiej drogówki: Kłopotów wynikających z różnych przepisów w obu krajach i praktyk stosowanych przez niemiecką policję może być sporo. Najnowszy przykład? Wprowadzony od stycznia przepis dotyczący kierowców mających prawo jazdy krócej niż dwa lata. Teraz taki kierowca nie może być w Niemczech nawet pod minimalnym wpływem alkoholu. To znacząca zmiana, bo do końca ubiegłego roku u wszystkich kierowców dopuszczano pół promila. Teraz taki "przywilej" dotyczy tylko bardziej doświadczonych. Ten przepis obejmuje także Polaków wjeżdżających na teren Niemiec. Z drugiej strony nie wszyscy Niemcy wiedzą, że u nas toleruje się tylko do 0,2 promila.
A co z dopuszczalną prędkością?
- W terenie zabudowanym obowiązuje przez całą dobę 50 km na godz. U nas z kolei między 23 a 5 rano można jeździć z prędkością do 60 km na godz. W Niemczech łatwiej o mandat, bo jest tam aż 3 tys. stanowisk dla fotoradarów. Na przykład na szosie od Osinowa w stronę Berlina na 30-kilometrowym odcinku jest aż 14 masztów. W ten sposób Niemcy wymuszają ostrożny ruch na szosie, wzdłuż której gęsto rosną drzewa. Ich fotoradary wykonują zdjęcia, jeśli przekroczymy prędkość już o 10 km na godz. Natomiast jeśli w terenie zabudowanym przekroczymy prędkość o więcej niż 30 km na godz., możemy na miesiąc, dwa lub trzy stracić prawo jazdy. Złamanie zakazu to przestępstwo i mnóstwo kłopotów.
Czy są potrzebne zimowe opony?
- W Niemczech opony muszą być dostosowane do pory roku i warunków atmosferycznych. Ale nie muszą być to koniecznie zimowe opony.
Co z przewozem dzieci?
- Jeśli dziecko jedzie z przodu, musi siedzieć w foteliku wyposażonym we własne pasy. Przy włączonej poduszce powietrznej jedzie przodem do kierunku jazdy, przy wyłączonej - tyłem. Na tylnym siedzeniu wystarczy już zwykły fotelik bez pasów czy też podwyższenie.