Polski producent sprzedaje autobusy z blokadą dla pijanego kierowcy. Chętnie kupują je miasta w Norwegii i Szwecji, gdzie na drogach jest najbezpieczniej. U nas zamówił je tylko Szczecin. Rząd zapowiedział zaostrzenie kar za jazdę po pijanemu oraz wprowadzenie obowiązku posiadania alkomatu w każdym aucie. Spotkało się to oburzeniem. Tymczasem daleko nam do krajów, które świecą w tej sprawie przykładem. Na każdy milion mieszkańców w Polsce zabitych na drogach jest dwa, trzy razy więcej niż w Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii czy Holandii. Ale władze w tych krajach wiedzą, czym jest prewencja – analizuje “Gazeta Wyborcza”. - Na życzenie klienta montujemy w naszych autobusach alcolocki - mówi Mateusz Figaszewski, rzecznik firmy Solaris Bus & Coach spod Poznania. - To urządzenie wielkości telefonu komórkowego połączone z deską rozdzielczą i elektroniką w autobusie. Kierowca musi najpierw w nie dmuchnąć. Jeśli pił alkohol, nie uruchomi silnika, a urządzenie wysyła automatycznie sygnał do dyspozytora. Kierowca musi dmuchać w alcolock przy każdym uruchamianiu pojazdu, także np. po postoju na pętli. Autobusy z urządzeniem zaczęły zamawiać od 2005 r. władze miast w Szwecji - Göteborg, Malmö czy Västeras. Szwedzki parlament w 1997 r. przyjął program "Wizja zero". Cel jest ambitny - by do 2020 r. nikt już nie poniósł śmierci na drodze ani nie został ciężko ranny.