(Fot.: 488-35)
Łódzka policja razem z urzędu miasta skontrolowała samochody szkół jazdy - informuje “Dziennik Łódzki”. I jakie efekty? Niestety smutne: prawie co drugi instruktor został ukarany. Mandaty wynosiły od 50 do 500 złotych. To pierwsza tego typu kontrola. Instruktorów i kursantów sprawdzali policjanci oraz urzędnicy wydziału praw jazdy i rejestracji pojazdów łódzkiego magistratu. Kolejne kontrole będą się odbywały co kwartał. - Skontrolowaliśmy jedenaście samochodów. Nałożyliśmy cztery mandaty - mówi mł.asp. Marzanna Boratyńska z wydziału ruchu drogowego łódzkiej policji. - Jeden instruktor nie miał karty jazdy. To dokument, który musi wypełnić, kiedy jedzie z kursantem. Kolejny instruktor jechał bez dokumentów, nie miał nawet dowodu rejestracyjnego pojazdu. Najpoważniejszego przewinienia dopuścił się instruktor, który pozwolił prowadzić samochód osobie, która straciła uprawnienia za jazdę pod wpływem alkoholu. - Osoba, której cofnięto prawo jazdy, może wsiąść za kierownicę dopiero po odbytym kursie i zdanym egzaminie teoretycznym. W tym przypadku tak się nie stało. Instruktor nie miał prawa pozwolić takiej osobie prowadzić samochód - relacjonuje mł. asp. Boratyńska. - Ukaraliśmy zarówno instruktora, jak i osobę, która siedziała za kierownicą. Instruktor dostał 300 zł mandatu, osoba jadąca bez uprawnień - 500 zł. Kontrole to pomysł urzędu miasta. - Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z policją. W ubiegłym tygodniu poprosiliśmy o taką kontrolę i błyskawicznie udało się wszystko zorganizować - mówi Mariusz Mieszek, p.o. dyrektor wydziału Praw Jazdy i Rejestracji Pojazdów łódzkiego magistratu. - Pretekstem do kontroli były sygnały o nieprawidłowościach w dokumentach szkół jazdy. Zamierzamy podobne akcje przeprowadzać co kwartał. Nadzorujemy szkoły jazdy i takie działania bardzo nam pomogą. Nie możemy zatrzymywać samochodów sami, musimy być z policją. Szkoły jazdy błyskawicznie przekazywały sobie we wtorek informacje o kontroli. Wiele elek w ogóle nie wyjechało na ulice.