Przegląd prasy

Co Pan myśli o e-learningu? Odpowiada Adam Próchnicki

15 lipca 2013

2f98328186211db37a5373fe6308afd1b6f3f2b6ab6ee6f11ee1805ad286a8e55ded96f8339308f9a6790d72fbd19ebdb6a658a56d9e58ffd9b22031

 

Adam Próchnicki (fot.), od 23 lat instruktor nauki jazdy, wykładowca.

Właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców "Jacek" w Siedlcach (Fot.: PD@N 469-103-106jm)

Pytanie redakcji tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS: Uczestniczył Pan w interesującym spotkaniu przedstawicieli branży szkolenia kandydatów na kierowców i kierowców, które odbyło się w jednej z sal Stadionu Narodowego. Rozmawialiście Państwo o e-learningu, o jego zastosowaniu w systemie szkolenia, o plusach i minusach itd. itd. Atmosfera rozmowy była ożywiona, zdania podzielone. Dyskutanci doszli jednak do wspólnej oceny, iż już nie pora, aby zignorować to - coraz powszechniej stosowane - narzędzie w pracy szkoleniowej. Poprosimy o Pana ocenę przydatności e-learningu.

Odpowiedź Adama Próchnickiego (OSK “JACEK” Siedlce): Zanim odpowiem na pyt. Czy learning jest dobry czy nie dobry do nauki przepisów ruchu drogowego, krótki rys historyczny jak wyglądało szkolenie na kursach prawa jazdy do 19 stycznia 2013. W roku 2001 NIK anonimowo zapytała oczekujących na egzamin kursantów czy uczestniczyli w obowiązkowych zajęciach teoretycznych? 70% odpowiedziało, że nie, część, że uczestniczyło w kilku zajęciach, a większość na drugi dzień po zapisie już odbyło pierwsze jazdy i jednocześnie uczestniczyło w nudnych wykładach. Na pytanie jakie kryterium decydowało o wyborze OSK znów 50% odpowiedziało - cena za kurs, a po co się uczyć skoro i tak testy zaliczę bo wyuczę się ich na pamięć. Podczas jazdy instruktor nauczy mnie przepisów bo będę jeździł tylko po drodze egzaminacyjnej. Czy od tamtej pory coś się zmieniło? Wg mnie nie. Jaki z tego wniosek? Skoro większość nie uczestniczyła w zajęciach teoretycznych to uczyła się e-learningowo, czyli z podręczników szkoleniowych.

Wszelka utopia zapisów ustawowych bierze się stąd, że nie sprawdza się instytucji państwowych czy są wydolne do prowadzenia kontroli OSK oraz czy mają stosowne kompetencje i czy rozumieją intencje ustawodawcy.

Uważam, że likwidacja ustawowej możliwości szkolenia na odległość - dla ogółu kandydatów - jest nieporozumieniem, gdyż ci którzy nie chcą uczestniczyć w wykładach i tak na nie nie przyjdą, a jedynie zaszantażują kierownika “albo zaryzykujesz i potwierdzisz moje fikcyjne uczestnictwo w zajęciach, albo nie zarobisz”, a o egzamin końcowy się nie obawiaj bo ja przepisów nauczę się sam”. Czy się nauczył? Oczywiście, zdaje egzamin wewnętrzny na 72%.

Uważam, że e-learning przede wszystkim likwiduje fikcję szkoleniową seminaryjnych spotkań. Najważniejszym jest wystąpienie związku z dobrze przeprowadzonym szkoleniem teoretycznym, czy to e-learningowym czy seminaryjnym, a pozytywnym egzaminem państwowym. Boję się, że złagodzenie formy egzaminu teoretycznego znów sprawi, że kursant dostanie płytkę z pytaniami i zaliczy egzamin za pierwszym razem, łatwo miło i przyjemnie. Oby nie bezstresowo, bo prawo jazdy ma wtedy małą wartość i “co tam mandaty czy punkty karne, zdam egzamin powtórnie, jeszcze raz”.

Osobiście uważam, że jeżeli Państwo nie dysponuje instytucjami, które realnie mogą kontrolować proces szkolenia w OSK, to ustawowy obowiązek uczestniczenia na kursach prawa jazdy, aby przystąpić do egzaminu jest niepoważny. Nadal szkolenie to fikcja, czego dowodem jest 30% zdawalność we wszystkich Word-ach w Polsce.

Jeżeli kandydat na kierowcę będzie wiedział, że zdanie egzaminu na prawo jazdy to nie przelewki, to sam znajdzie takie OSK, które go nauczy i dopiero wtedy okaże się kto szkoli najlepiej. A OSK wcale nie musi mieć statusu “super czy podsuper”, byle było efektywne.

Bardzo dziękujemy za wypowiedź - Jolanta Michasiewicz, red. Tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS