Żaden z trzech kierowców autobusów miejskiej komunikacji w Warszawie, w których w kwietniu doszło do pożarów, nie był przeszkolony w zakresie zachowań na wypadek takiego zdarzenia – informuje “Gazeta Wyborcza”. Ich postępowanie w chwili pożaru było intuicyjne, a bezpieczeństwo pasażerów było priorytetem tylko dla jednego z nich - wynika z raportu powołanej przez miasto komisji. Komisja postuluje pilne przeszkolenie kierowców w zakresie bezpiecznej ewakuacji pasażerów, oznaczenia miejsca zdarzenia i powiadamiania odpowiednich służb, a także intensywne działania inwestycyjne w spółce MZA, zmierzające do zapewnienia wyższego poziomu zabezpieczenia taboru na wypadek zagrożenia pożarem, w tym wyposażenia autobusów w systemy przeciwpożarowe. Według raportu, który PAP otrzymała z wydziału prasowego stołecznego Ratusza, w MZA brak jest procedur dotyczących zgłaszania i rejestrowania pożarów; z tego powodu liczba pożarów zarejestrowanych w latach 2007-2009 przez ZTM jest inna niż ta, którą w tym okresie MZA zgłosiło Straży Pożarnej. Osoby, z którymi komisja rozmawiała, nie były zorientowane, kiedy i komu należy zgłosić pożar lub zagrożenie pożarowe w autobusie.
- 6 czerwca 2005 r.: pożar nowego solarisa w Warszawie. W połowie trasy, w jego tylnej części pojawił się dym. Kierowca natychmiast otworzył drzwi, wypuścił ok. 30 pasażerów (żadnemu z nich nic się nie stało) i chwycił za gaśnicę. Po chwili zaczęli pomagać mu kierowcy innych autobusów, którzy zatrzymali się obok. Zużyli razem siedem gaśnic, ale ogień był tak duży, że musieli wezwać straż pożarną