Po trzecim w ostatnich dniach wypadku tramwaju na skrzyżowaniu ul. Stradomskiej i Dietla, KZD przeprowadził tam eksperyment, który potwierdził zły stan krakowskich torowisk. A MPK zapowiedziało montowanie w tramwajach czarnych skrzynek. Do tej pory ustalono, że dwa ostatnie wypadki, w których na szczęście nikomu nic złego się nie stało, spowodowała wada zwrotnicy torowiska (samoczynne przełożenie). Dyrektor Krakowskiego Zarządu Dróg Jan Tajster postanowił sprawdzić, czy jest możliwe - jak twierdzi Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne - samoczynne przełożenie zwrotnicy. W nocy w obecności pracowników Zakładu Usług Energetycznych, czyli firmy remontującej krakowskie tory, oraz pracowników MPK i Politechniki Krakowskiej przeprowadzono eksperyment, który miał potwierdzić przebieg zdarzeń. Oczywiście, kiedy przejechały pierwsze koła próbnego tramwaju, okazało się, że zwrotnica się przełożyła - mówi Julian Pilszczek, prezes MPK. Nadal jednak nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Tak naprawdę jedynym ważnym wnioskiem z tego eksperymentu jest potwierdzenie, że najwyższy czas zabrać się za modernizację torowisk. Wersję tę potwierdza Tajster. - Na razie udało się tylko udowodnić, że te wypadki były możliwe. To i tak wiele, bo zarówno ja, jak i prof. Czyczuła z Politechniki Krakowskiej nie mogliśmy uwierzyć, że zwrotnica może się przełożyć w takiej sytuacji - wyjaśnia. Zapewnia też, że na tym nie koniec eksperymentów i sprawdzania torów na tym skrzyżowaniu. MPK zaś zostało zobligowane do tego, aby pojazdy po wypadkach usuwać dopiero po oględzinach zespołu kontrolnego z KZD, niezależnie od przestoju w ruchu. MPK zapowiada, że zamontuje we wszystkich swoich maszynach czarne skrzynki. - Będziemy szukać możliwości technicznych, by oprócz prędkości rejestrowały też inne czynności wykonywane przez motorniczego. Na razie jedynymi tramwajami, które mają takie skrzynki, są bombardiery - wyjaśnia prezes Pilszczek.