W Warszawie strażnicy miejscy zrezygnowali z ukarania mandatem posła i w obecności kamer telewizyjnych potulnie zdjęli blokadę z koła jego samochodu. Stał w niedozwolonym miejscu. Czy strażnicy słusznie zrezygnowali z wlepienia mandatu posłowi? - pyta "Gazeta Wyborcza". "Nasi funkcjonariusze mogli jedynie go pouczyć" - broni się Tomasz Ziemiński, rzecznik straży miejskiej. "Gazeta" komentuje: sprawa nie jest jednak taka oczywista. Pytani przez nas prawnicy różnią się w interpretacji przepisów. Problem sprowadza się bowiem do tego, czy straż ma prawo wypisywać mandaty posłom. Chroni ich bowiem immunitet, który zabrania karania parlamentarzystów. - Strażnicy mogli wystawić mandat. Ten jako poseł mógł odmówić jego przyjęcia - uważa mec. Edwin Góral, który doprowadził do podważenia przepisów o płatnym parkowaniu w Trybunale Konstytucyjnym. Podkreśla jednak, że na razie nie ma wiążącej interpretacji przepisów. Z kolei sędzia Wojciech Małek, rzecznik stołecznego sądu okręgowego, mówi, że strażnicy postąpili zgodnie z procedurami. - Jeśli wiedzieli, że przepisy złamał poseł, to nie mogli go ukarać mandatem. Zachowanie strażników nie spodobało się jednak Władysławowi Stasiakowi, wiceprezydentowi Warszawy odpowiedzialnemu za bezpieczeństwo. - Zbyt chętnie zrezygnowali z ukarania posła. Mogli go ostrzej pouczyć. Szkoda też, że pan poseł sam nie chciał zapłacić - uważa.